Kiedy byłam w ciąży z politowaniem patrzyłam na matki biegające za dziećmi z łyżkami i robiące alpejskie kombinacje aby tylko ich dziecko zjadło łyżkę zupy. Zarzekałam się wtedy, że ja NIGDY nie będę wyczyniać takich głupot.
Zgłodnieje to zje.
No i oczywiście jak to w moim życiu bywa, jest zupełnie odwrotnie. Stałam się jedną z matek za wszelką cenę próbującą znaleźć sposób na nakarmienie mojego dziecka, które stanowczo odmawia przyjmowania posiłków w wersji więcej niż 3 łyżki.
W tym roku nad morzem mieliśmy w ośrodku tzw. KO-wca, czyli pana organizującego wycieczki, ogniska z kiełbaskami i tego typu rozrywki. Kiedy pierwszego dnia po przyjeździe jedliśmy obiad na stołówce, pan KO-wiec przyszedł ogłosić, jakie atrakcje nas czekają. Sebastian tak się przestraszył pana, nazwanego przez niego "Kałowcem", że zjadł cały obiad bez mrugnięcia okiem.
No i zaczęło się.
"Zjedz bo kałowiec idzie"
"Zjedz bo zadzwonimy po kałowca"
"o już idzie kałowiec, bierz łyżkę do buzi"
Itp. itd.
Do tego kałowiec pojawiał się na stołówce od czasu do czasu, więc problem przekonywania do posiłków mieliśmy załatwiony.
W między czasie doszedł jeszcze policjant i parę innych osób.
Wczoraj natomiast jedliśmy obiad przy włączonym TVN24 gdzie akurat wypowiadał się pan Ziobro z PiS.
No i od dziś jedziemy z "Jedz bo Ziobro idzie"
O dziwo też działa :)
PS. Panie Ziobro, z góry przepraszam, samo wyszło.
PS2. Wiem, wiem że to niewychowawcze i w ogóle. Ale DZIAŁA.
PS3. Wszystkie zaistniałe powyżej sytuacje nie dotyczą oczywiście lodów i czekolady :)
Skąd ja to znam.
OdpowiedzUsuńŻeby moje dziecko zjadło muszę przebrnąć przez 2 bajki, 3 gazety z autami i jedną ulubioną książeczkę.
Kiedyś postanowiłam - koniec, basta, jak zaburczy ci w brzuchu to będziesz jadł. Przez 2 tygodnie moje dziecko nie spożywało nic innego poza mandarynkami (których się domagał więc dostawał) i suchym chlebem na kolację (bo nic innego bez protestów nie przesło mu przez gardło). Po 2ch tygodniach udałam się do lekarza, że coś z nim musi być nie tak. Dostał wytaminy i żelazo - bo mu spadło przez te 2 tygodnie. Od tego czasu nie eksperymentuje ze zdrowiem mojego dziecka i nadal ganiam z łyżeczką.