sobota, 28 lutego 2015

Nurkowanie

W ubiegłym roku Sebastian uczył się pływać na basenie, jednak z powodów logistycznych musieliśmy chwilowo przerwać zajęcia.

Z basenu pozostały jednak chęci i ... okulary do nurkowania :-)
Jak wiadomo - chcieć to móc.
W związku z tym Sebastian postanowił przerzucić się na nurkowanie w wannie.

Jak to działa?

Po prostu!
1. Wchodzisz do wanny
2. Zakładasz okulary
3. Nurkujesz
4. Czynność powtarzasz 50.000 razy
5. Przy próbie wyciągnięcia z wanny wrzeszczysz i gryziesz

Są i plusy....
 A mianowicie - - darmowa rehabilitacja.
Oraz co najmniej pół godziny na spokojne wypicie kawy :)


wtorek, 24 lutego 2015

Pingwiny zaliczone :)

Pomimo szalejącego w domu zapalenia oskrzeli, ciągłego braku czasu i sterty innych o tej porze dających się we znaki niesprzyjających okoliczności przyrody, udało się nam zaliczyć Pingwiny z Madagaskaru :)

Żeby nie było, że młodsza siostra = zejście na dalszy plan, urządziliśmy sobie z Sebusiem wypad we dwójkę - tylko ja i on ;-)

Dodatkowo udało się nam wybłagać jedną miłą panią z obsługi kina o plakat, który teraz wisi nad łóżkiem Sebastiana, więc po prostu pełnia szczęścia!




poniedziałek, 9 lutego 2015

Chcę chodzić

"Mamo, chcę chodzić.
Dlaczego inne dzieci chodzą, a ja nie".

Te słowa słyszane z ust swojego najukochańszego dziecka rozwalają i chyba zawsze będą rozwalać.

No może, z wyjątkiem słów, które pewnie nadejdą kiedyś, typu "mamo, dlaczego kiedyś mogłem ruszać rękami a teraz nie mogę nawet tego", albo inne równie pozostające bez dobrej odpowiedzi pytania...

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pytanie "dlaczego" w zasadzie nie ma znaczenia.

Znaczenie natomiast ma to, że jest to po prostu niepodważalny, nieodwracalny i niezmienialny fakt.

Oczywiście w momentach takich pytań jestem racjonalna, wspierająca, rozumiejąca i dająca siłę.
Tyle na zewnątrz.

Bo w środku - totalna masakra.







czwartek, 5 lutego 2015

Radość przez łzy...

Dziś moja 10-miesięczna córeczka zrobiła swój pierwszy krok.
Zrobiła go przy wózku inwalidzkim mojego 5,5-letniego synka.

Powiedzenie "radość przez łzy" nabrało u mnie nowego znaczenia 
(choć obyło się tylko na łzach wewnętrznych).