niedziela, 21 lutego 2016

Pszepaniczysebastianwyjdzie

Kolejny milowy krok za nami.

Jakiś czas temu Sebastian zapoznał się z kolegami z bloku.
Od tego czasu już parokrotnie dzwonił nasz domofon, a w nim głosiki pytające: "Pszepaniczysebastianwyjdzie?"

Niestety po pierwsze Sebek akurat zawsze miał albo ćwiczenia albo jakieś inne zajęcia, więc wyjść nigdy nie mógł.

Poza tym wizja samodzielnego wyjścia Sebastiana na dwór przyprawiała nas o palpitacje serca, więc po cichu nawet trochę cieszyłam się, że akurat na samodzielne wyjście się nie składa...

Dziś znów zadzwonił domofon.
Znów "Pszepaniczysebastianwyjdzie".
...
Cóż było robić.
Wsadziliśmy Sebastiana na wózek elektryczny, wsadziliśmy do kieszeni telefon Michała i otworzyliśmy drzwi...
A następnie szybko pobiegliśmy do okna :)
Niestety ostatnie co udało się nam dojrzeć to szybko znikający za horyzontem wózek...

Następna godzina minęła nam na siedzeniu na kanapie, nerwowym zerkaniu na zegarek i przestępowaniu z nogi na nogę.

I udało się.
Zadzwoniliśmy. Sebek odebrał.
Przyjechał pod klatkę.
Cały. W jednym kawałku.
Wrócił do domu, w dodatku głodny i wciągnął cały obiad.

A przede mną najwyraźniej okres codziennych zawałów serca :)

A to jedyne zdjęcie jakie udało mi się zrobić z ukrycia, aby nie wyjść na matkę wariatkę i wstydu nie narobić :)

niedziela, 14 lutego 2016

Przygód w bród czyli ferie 2016 :)

Jesteśmy z powrotem.
To może być lekkie zaskocznie dla tych, którzy nie wiedzieli, że wyjeżdżamy, no ale pomna ostatnich wakacyjnych przygód nie ciałam zapeszać :)

Wszystko zaczęło się od tego, że jako świeżo upieczeni rodzice osobnika, który rozpoczął naukę w szkole, zorientowaliśmy się, że jest coś takiego jak ferie zimowe.
I że w ferie dzieci do szkoły nie chodzą, w związku z tym należy je gdzieś upchnąć...

Tylko gdzie?

Postanowiliśmy zobaczyć, jak wygląda polskie morze zimą, jako że ludzi mniej niż w górach, za to jodu zdecydowanie więcej.

Wybór padł na Jastrzębią Górę, głównie ze względu na fajnie zapowiadający się hotel - z basenami oraz animacjami dla dzieci, nad samym morzem.

Jastrzębia Góra przywitała nas piękną pogodą i ogólnym nastrojem relaksu.
Jedyny problem stanowiło zejście na plażę, strome i po schodach.

W sumie nazwa miejscowości mogła dać mi trochę do myślenia i skłonić do refleksji nad tym, skąd "góra" przy "jastrzębiej", no ale jako blondynka mam ten komfort, że z tego typu sytuacji nie muszę się tłumaczyć :)

Tak czy inaczej udało się nam parę razy odwiedzić plażę zjeżdżając po mega stromym - no ale jednak zjeździe, angażując w to przedsięwzięcie połowę spacerowiczów i zapewniając im tym samym trochę ruchu i wysiłku fizycznego i to całkowicie gratis!

Co się działo przez ten tydzień ?
Poza tradycyjnymi już w naszej rodzinie przygodami typu kaszel, goraczka raz jednego raz drugiego, mały wypadek na basenie skutkujący lekko rozbitym nosem Sebastiana oraz paroma innymi standardowymi przypadkami, było bosko :)

Podczas wyjazdu okazało się że:
1. Morze w zimę jest dużo fajniejsze niż w lecie. Mało ludzi, plaża nasza, nie trzeba nosić ze sobą parawanów, wiaderek i krokodyli dmuchanych.
2. Nawet jak się okazuje, że wózkiem  elektrycznym na plażę w dół po stromym zboczu zjeżdża się całkiem łatwo, a z powrotem już niekoniecznie, to jednak i w zimę znajdują się ludzie dzięki którym jakoś człowiek jednak na tą górę daje radę i nie ma co się przejmować barierami architektonicznymi.
3. Wyciągi z rokitnika, soki malinowe, wyciągi z wiesiołka, syropy z czarnego bzu i jeszcze parę innych rzeczy z ogródka, które stosuję od paru miesięcy naprawdę działają.
4. Ferie są super :)

piątek, 5 lutego 2016

Bo jestem na wózku

Odkąd Sebastian poszedł do szkoły, nie mówiąc już o samodzielnym wyjeżdżaniu, wpadł w samouwielbienie połączone z głębokim przeświadczeniem, ze on jest najważniejszy.
Dlatego też regularnie przeprowadza ze mną pogadanki pouczające, że przeze mnie nie miał zeszytu, bo mu nie spakowałam, że przeze mnie zapomniał gumki do ścierania bo mu nie przypomniałam, i ogólnie powinnam się wziąć za siebie bo on przeze mnie połowy rzeczy w szkole nie ma.

Wczoraj więc próbowałam mu uświadomić, odwdzięczając się swoją pogadanką, że nie mam obowiązku pilnowania jego rzeczy i jeśli chce mieć w szkole gumki, piórniki, zeszyty i prace domowe, może ostatecznie dopilnować tego sam.

Co usłyszałam?
- Nie mogę.
- A dlaczego?
- Bo jestem na wózku.

Grunt to mieć odpowiednie argumenty :)

poniedziałek, 1 lutego 2016

Darmowy program do rozliczenia PIT 2015

Jak co roku, przekazujemy do użytku darmowy program do rozliczeń podatku PIT.
Program jest całkowicie darmowy, można go pobrać na swój komputer lub wypełnić online.

W program wpisany jest już nr KRS Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" oraz numer Sebastianka, dzięki czemu możecie z łatwością przekazać Sebkowi swój 1% podatku :)

Wystarczy zajrzeć TUTAJ :)