Dziś dla odmiany nie będzie bezpośrednio o Sebastianku.
Mam pewne pytanie, które nurtuje mnie od wielu lat, a najbardziej od momentu, w którym wyprowadziłam się z mojego rodzinnego domu.
Pytanie mianowicie brzmi:
Gdzie podziewają się skarpetki nie do pary?
Otóż wyjmuję rano z szuflady parę skarpetek. Zakładam na dwie stopy. Chodzę w nich cały dzień. Zdejmuję obie skarpetki na raz i wrzucam do kosza z brudną bielizną.
Następnie całą brudną bieliznę wrzucam do pralki., wyjmuję, wieszam na suszarce, zdejmuję.
Porządkuję wszystkie rzeczy, skarpetki łączę parami i wkładam do szuflady.
I oto w ręku mym zostaje jedna skarpetka nie do pary.
Sytuacja ta powtarza się systematycznie i dotyczy skarpetek moich, Michała i Sebastiana.
Gdzie więc podziewają się drugie połowy skarpetek?
Może się rozwiodły i wyprowadziły z szuflady?
A może się tylko pokłóciły i niedługo wrócą, aby ponownie połączyć się w parę?
Czy może zjadł je skarpetkowy potwór?
Poszły do kina?
Na lunch?
Na mikrodermobrazję?
Gdziekolwiek są, apeluję o ich pilny powrót w imieniu zrozpaczonych drugich połówek, czekających smutno i nie-do-pary w szufladzie.
A wiesz,że ja mam to samo,odwieczny brak skarpetki,przy każdym praniu zostaje chociaż jedna bez pary,już kiedyś się zawzięłam i liczyłam przy wkładaniu do pralki i nic znów jednej brak,ale brak jednej skarpetki to w zasadzie sukces,bo nie raz brakuje więcej.Może gdyby połączyć moje i Twoje skarpetki nie do pary.......
OdpowiedzUsuńmyślę że to pralki zjadają - to po prostu ich ulubione przysmaki!
OdpowiedzUsuń