czwartek, 24 listopada 2011

Skarpetki

Dziś dla odmiany nie będzie bezpośrednio o Sebastianku.
Mam pewne pytanie, które nurtuje mnie od wielu lat, a najbardziej od momentu, w którym wyprowadziłam się z mojego rodzinnego domu.
Pytanie mianowicie brzmi:
Gdzie podziewają się skarpetki nie do pary?

Otóż wyjmuję rano z szuflady parę skarpetek. Zakładam na dwie stopy. Chodzę w nich cały dzień. Zdejmuję obie skarpetki na raz i wrzucam do kosza z brudną bielizną.
Następnie całą brudną bieliznę wrzucam do pralki., wyjmuję, wieszam na suszarce, zdejmuję.
Porządkuję wszystkie rzeczy, skarpetki łączę parami i wkładam do szuflady.

I oto w ręku mym zostaje jedna skarpetka nie do pary. 

Sytuacja ta powtarza się systematycznie i dotyczy skarpetek moich, Michała i Sebastiana.
Gdzie więc podziewają się drugie połowy skarpetek?
Może się rozwiodły i wyprowadziły z szuflady? 
A może się tylko pokłóciły i niedługo wrócą, aby ponownie połączyć się w parę?
Czy może zjadł je skarpetkowy potwór?
 Poszły do kina?
Na lunch?
Na mikrodermobrazję?

Gdziekolwiek są, apeluję o ich pilny powrót w imieniu zrozpaczonych drugich połówek, czekających smutno i nie-do-pary w szufladzie.



2 komentarze:

  1. A wiesz,że ja mam to samo,odwieczny brak skarpetki,przy każdym praniu zostaje chociaż jedna bez pary,już kiedyś się zawzięłam i liczyłam przy wkładaniu do pralki i nic znów jednej brak,ale brak jednej skarpetki to w zasadzie sukces,bo nie raz brakuje więcej.Może gdyby połączyć moje i Twoje skarpetki nie do pary.......

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę że to pralki zjadają - to po prostu ich ulubione przysmaki!

    OdpowiedzUsuń