Nie jestem kolekcjonerką pamiątek.
Nie mam szuflady z pamiątkami z dawnych lat, kartkami pocztowymi i zasuszonych kwiatów.
Jedyną rzeczą, którą zachowałam z dawnych lat była moja ulubiona książeczka z dzieciństwa, pt. Kozucha Kłamczucha.
Kazałam mojej mamie czytać ją codziennie po kilkanaście razy, co oczywiście spotykało się z niesamowitą euforią z jej strony :)
Uroczyście wręczyłam ją Sebastianowi, żeby mógł kontynuować rodzinną tradycję.
No i stało się.
Sebastian, wybierając spośród swoich tysięcy książek, do zniszczenia wybrał akurat tę.
Podarł moją Kozuchę Kłamczuchę!
W związku z tym obraziłam się na niego śmiertelnie i naprawdę zrobiło mi się przykro :)
Wiem, że to głupie, ale to przecież Kozucha Kłamczucha moja była ... :)
Na szczęście straty nie są aż tak tragiczne, żeby książki nie dało się skleić.
No ale wiadomo, sklejona to już nie ta sama...
Moja Kozucha, Kózka, Kózeńka ...
Kozucha Kłamczucha to również moja ukochana bajka...i ja również kazałam ją sobie czytać po kilka - kilkanaście razy każdego wieczoru..i poprawiałam rodziców jeśli tylko spróbowali skrócić historię..bo znałam ją już na pamięć... Niestety moja książeczka z tą pamiętną białą kozą na pomarańczowym tle nie zachowała się do dziś.. także masz wielkie szczęście, że, chociaż podarta i sklejona, Twoja Kozucha jest z Wami... no i...masz również szczęście, że mogłaś ją przekazać swojemu synkowi... nie każdemu jest to dane...
OdpowiedzUsuńAnula