środa, 30 listopada 2016

Wieczór gier

W poniedziałek w szkole Sebastiana odbył się wieczór gier.
Rodzice wraz z dziećmi uczestniczyli w fantastycznych grach, które nie tylko bawiły ale i uczyły, a raczej szlifowały umiejętności matematyczne naszych drugoklasistów :)

Fantastyczna zabawa i super spędzony czas z dziećmi :)

piątek, 25 listopada 2016

Detektor ruchu

Tak. wiem to na pewno.
Moje dzieci są jedyne, wyjątkowe i niepowtarzalne.
Nie tylko dlatego, że jak każda matka uważam, że są najpiękniejsze, najmądrzejsze i ogólnie naj.

Dodatkowo, oprócz innych atrakcji mają jeszcze wbudowany detektor ruchu.
Jest to detektor wyregulowany na ruch matki, dodatkowo zintegrowany z detektorem pozycji poziomej oraz miernikiem czasu zamkniętych powiek.

Od bardzo, bardzo dawna próbuję się wyspać.
Do tego stopnia, że wyspanie się jest czymś w rodzaju marzenia, stało się obiektem mych rozmyślań zaczynających się od "jak by to było gdybym chociaż raz...".

No i ten "chociażraz" jakoś się przytrafić nie może.

A co z niewyspaniem codziennym?

No cóż.
Dzieci grzecznie kładą się spać do swych (lub mych) łóżek, zasypiając snem aniołów.
Wtedy to zaczyna się u nas tak zwane życie domowe, czyli sprzątanie, pranie, szykowanie wszystkiego na następny poranek, układanie, segregowanie, a czasem wpadają jakieś dodatkowe atrakcje w stylu mycia lodówki czy porządkowania szaf.

I nagle się okazuje, że właściwie to chyba czas się kłaść, bo w zasadzie to za chwilę trzeba wstawać.

Kładzie się więc człowiek.
Po cichu, bardzo bardzo cicho.
Na paluszkach.
Bezszelestnie i wstrzymując oddech wsuwa się pod kołdrę...

Tak. Nareszcie. Udało się. Powieki same opadają, kołderka daje milutkie ciepło, powolutku zaczynam zanurzać się w sen...

MAMO. MAMOOOO. PIĆ. PIIIIĆ PODAJ MI PIĆ.

Leżę i udaję jeszcze przez sekundę, że to nie do mnie, że to już sen, ale co robić.
Wstaję, idę, podaję pić.

JESZCZE SIKU. MAMO JESZCZE SIKU!
Idę.
Sebastian na wózek, do toalety, siku, powrót.

Słyszę tupot małych stóp.
I głosik dobiegający z łazienki.
MAMUSIU KASIA ZROBIŁA SIUSIU. PIŻAMKA KASIA.
Wstajęm idę. patrzę.
Myję pupę, myję podłogę, wyciągam nową piżamkę, itp. itd.

MAMO PRZYKRYJ MI NOGĘ.

....
Aaaaa.
Jak one to robią.
Dlaczego do 24.00 śpią jak anioły, a potem nagle się uaktywniają?
Tak, to ten detektor.
Przetestowałam to wielokrotnie.
Kładłam się spać o 21.30, o 2.00 rano, testowałam w domu, na działce, u znajomych, nad morzem, w górach, na mazurach.
Wszędzie to samo.

Matka leżąca przez dłużej niż 2 minuty z zamkniętymi oczami zostaje natychmiast zidentyfikowana przez detektory i poprzez sygnały głosowe przywrócona do pozycji pionowej z powiekami otwartymi.

A co jest w tym wszystkim najgorsze?
Kiedy nieraz w sobotnie czy niedzielne popołudnie odbieramy dzieciaki od teściów, ciociów, czy też innych aniołów biorących dzieci na nocne przechowanie, słyszymy zawsze to samo pytanie...

"Co wy chcecie od tych dzieci, u nas spały jak anioły".

A matka wtedy przeważnie niewyspana z trochę innej przyczyny :)

sobota, 19 listopada 2016

Znalezione w szufladzie

Często piszę na blogu o tym, że Sebastian to mega radosne, szczęśliwe i pełne fantastycznych doświadczeń dziecko.
Bo naprawdę tak jest.

Jednak nie da się ukryć, że na pewno tak jak inne dzieci chciałby móc biegać, mieć popołudnia wypełnione zabawą z kolegami zamiast rehabilitacją i nie musieć wołać mnie 40 dziennie do najprostszych czynności, które inne dzieci wykonują bez żadnego wysiłku.

Ostatnio w jego szufladzie znalazłam taki oto rysunek.
Ciekawe,  czy będzie mi dane cofnąć się wstecz za jakieś 10 lat, odszukać ten wpis i z ulgą stwierdzić, że dziecięce marzenia się spełniają.

Jako osoba rozumna wiem, że szanse są małe jeśli nie żadne.

Jako matka nigdy nie stracę nadziei, że może jednak będzie nam kiedyś dane doświadczyć cudu.

A nawet jeśli nie, to że życie Sebka potoczy się tak, że w tej chmurce będzie spokojnie mógł umieścić jakiś inny rysunek.


czwartek, 17 listopada 2016

Przygoda z ortografią

Dzieckiem będąc połykałam książki z prędkością światła, czytałam wszystko w ilościach hurtowych, a zbiory okolicznych bibliotek okazywały się stanowczo zbyt ograniczone w stosunku do moich czytelniczych potrzeb.

Dlatego też, kiedy Sebastian ogłasza mi, że czyta nie lubi, serce matczyne płacze.

W związku z tym ucieszyłam się, gdy się okazało, że klasa Sebastiana przystąpi w tym roku do konkursów ortograficznych.

Sebastian wrócił w konkursu niezwykle zachwycony, ucieszony, że poszło mu świetnie.
Pytam więc podekscytowana, co było, jak było, czy trudne...

Na to Sebastian: - Nie mamo, bardzo proste, poszło mi super
- A co na przykład było? - Pytam.
- No na przykład trzeba było wstawić "u" lub "ó" w wyrazie gruszka
- I jakie wstawiłeś?
- No co ty, pewnie, że "ó"

Dobrze, że chociaż z matmy jest niezły :)