sobota, 29 września 2018

Na siłowni

Podczas naszych wakacyjnych wypadów na bliższe i dalsze wycieczki trafiliśmy na fajne miejsce.
W parku w Konstancinie pośród alejek i zieleni oczom naszym ukazała się siłownia na świeżym powietrzu.
Oprócz standardowych przyrządów do ćwiczeń są również przeznaczone dla osób poruszających się na wózkach.

Super sprawa i dużo dobrej zabawy...
A przy okazji lekki trening łapek :)



wtorek, 25 września 2018

Fajne i niefajne rzeczy w samolocie

W samolocie są rzeczy fajne i niefajne.

Trochę niefajne jest to, że jak nie chodzisz to musisz czekać aż z samolotu wyjdą wszyscy pasażerowie, przywiozą twój wózek i obsługa pomoże wyjść z samolotu.

Ale jeśli pilot samolotu jest miły i panie stewardessy też, to niefajne zamienia się w fajne, bo czas oczekiwania na wózek można umilić sobie siedzeniem za sterami.

A przy częstych lotach mili piloci i stewardessy zdarzają się nieustannie :)



niedziela, 23 września 2018

Nowa szkoła czyli podróż w nieznane

Nowy rok szkolny zaczął się u nas lekkim poddenerwowaniem.
To znaczy - lekkim poddenerwowaniem u mnie.
Bo u Sebastiana - pełna ekscytacja...

Już podczas wakacji Sebastian snuł plany jak to będzie wspaniale, kiedy wreszcie wyląduje wśród nowych kolegów, jak fantastycznie będzie spędzał czas...

Ja tymczasem dostawałam zawału na myśl o tym, że szkoła, która docelowo przewidziana jest na około 1000 dzieci to całkowicie nowy budynek, dyrekcja formalnie wybrana 2 tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego, nie mówiąc już o nauczycielach...

Próbowawszy dowiedzieć się czegokolwiek o szkole męczyłam telefonami panią w Urzędzie Gminy, która na wszystkie moje pytania, wątpliwości i niepokoje odpowiadała wiele wyjaśniającym "szkoła formalnie zaczyna swoją działalność od 1 września. Ale proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze"
...

W obliczu nieustającej ekscytacji Sebastiana i niezmąconego spokoju pań w urzędzie postanowiłam wyjątkowo kogoś się posłuchać i przestać się martwić.

I tak 1 września wyruszyliśmy na rozpoczęcie roku szkolnego.
Z wrażenia pierwszy raz w życiu zapomniałam o pamiątkowym zdjęciu mojego 4-klasisty.

I co zastaliśmy?
Morze uczniów.
W klasie Sebastiana 30 osób, jako że szkoła nie jest integracyjna. Sebastian piał z zachwytu.
A do tego...
Mnóstwo uśmiechniętych, życzliwych nauczycieli.
Wszystko przygotowane dla Sebastiana tak, jak tego potrzebuje.
Codzienne wspólne powroty do domu z kolegami z klasy.

Wzruszyć mnie nie jest łatwo, ale tym razem naprawdę się wzruszyłam.

Cieszę się, że dzięki tak wspaniałemu podejściu problemy Sebastiana w szkole nie różnią się niczym od problemów innych dzieci. 
Że zapomniał gumki do ścierania, że nie wie gdzie ma zeszyt od polskiego i oczywiście najważniejszy z codziennych problemów - jaką gazetkę kupić w kiosku po drodze do domu.

Mam nadzieję, że tak już zostanie.





piątek, 21 września 2018

A my po wakacjach :)


Wakacje za nami.
Było ciepło, błogo i radośnie.
Mimo, że wakacje spędziliśmy na działce...
Ale wiadomo przecież, że nie ważne gdzie, ważne z kim :)

Oczywiście głównymi beneficjentami były dzieciaki, których koledzy, kuzyni, sąsiedzi w różnym wieku, płci oraz zagęszczenia na metr kwadratowy zmieniały się jak w kalejdoskopie :) 

Sebastian był również na lato w mieście, gdzie poznał nowych kolegów.
Zresztą, w te wakacje okazało się, że z poznawaniem nowych osób nie ma najmniejszego problemu.
Z wakacji wraca więc bogatszy o numery telefonów kolegów poznanych na zajęciach, w kolejce po lody, w wodzie pływając w zalewie koło naszej działki...

Bogatszy o te doświadczenia Sebek stwierdził ostatino filozoficznie - wiesz mamo, muszę być bardzo fajny.
Tak, muszę być bardzo fajny, bo wszyscy mnie lubią.

No cóż, skromnością mój syn nie grzeszy...
A ja.
Cóż...

Również wracam do siebie po wakacjach, podczas których czas płynął mi na spełnianiu zachcianek typu "mamo chcę do wody", "mamo chcę wyjść z wody", "mamo, chcę tosta", "ciociu zrób koktail"...

Znów przypominają mi się chwile tuż po diagnozie, kiedy dowiedziałam się, że Sebastian prawdopodobnie nigdy nie będzie chodził samodzielnie...
Wizja samotnego, smutnego chłopca siedzącego w kącie na swoim wózku inwalidzkim...

Póki co aby ogarnąć wszystkie jego umówione spotkania z rówieśnikami brakuje nam dni i nocy.
Jestem tym wykończona, ale mam nadzieję że tak już będzie zawsze ;)