Pomimo szalejącego w domu zapalenia oskrzeli, ciągłego braku czasu i sterty innych o tej porze dających się we znaki niesprzyjających okoliczności przyrody, udało się nam zaliczyć Pingwiny z Madagaskaru :)
Żeby nie było, że młodsza siostra = zejście na dalszy plan, urządziliśmy sobie z Sebusiem wypad we dwójkę - tylko ja i on ;-)
Dodatkowo udało się nam wybłagać jedną miłą panią z obsługi kina o plakat, który teraz wisi nad łóżkiem Sebastiana, więc po prostu pełnia szczęścia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz