Od pewnego czasu zastanawiamy się nad kupnem wózka inwalidzkiego dla Sebastianka. Chcielibyśmy dać mu pewną niezależność w poruszaniu się, możliwość pojechania tam, gdzie ON a nie MY mamy ochotę. Rehabilitanci wypowiadają się na ten temat sceptycznie. Uważają, że wózek oznacza rozleniwienie Sebastiana, przykurcze i ogólną tragedię.
Ja jednak upieram się, że odbierając Sebastiankowi możliwość samodzielnego poruszania się, odbieramy mu bardzo, bardzo wiele, czyli poczucie chociaż częściowej wolności i niezależności. Pytanie, czy wybrać skoliozę i przykurcze czy możliwość swobodnego poruczania się jest pytaniem dość trudnym.
Druga sprawa, to pytanie jaki wózek wybrać. I znowu - zdaniem rehabilitantów- jeśli już jakiś wózek, to tylko aktywny. Bo się rozleniwi, a tak to ręce ćwiczy poruszając kołami.
No i kolejny raz okazuje się, że rehabilitanci swoje a mama-uparta-jak-osioł swoje.
Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw na tą chwilę dochodzimy do następujących wniosków.
1. Wózka zamierzamy używać tylko i wyłącznie poza domem.
2. W tym momencie nie mamy wózka tylko zwykłą spacerówkę. Sebastian na spacerze siedzi, nie rusza rękami i się nie rehabilituje. W związku z tym nie widzę różnicy w siedzeniu i kierowaniu swoim wózkiem elektrycznym za pomocą joysticka a siedzeniu w spacerówce kierowanej przez kogoś innego.
3. Wózek aktywny wzmacnia mięśnie rąk, co jest plusem. Jednocześnie, biorąc pod uwagę jakość naszych chodników i ogólnie pojętych nawierzchni + osłabioną jednak siłę mięśni Sebastiana, pytanie brzmi, na ile wózek aktywny rzeczywiście będzie aktywnym, czyli napędzanym siłą mięśni Sebastiana. Czy nie będzie tak, że ja będę pchała wózek (co robię obecnie) np do parku, potem Sebastian pojeździ w parku sam 10 minut, zdenerwuje się, bo nie będzie miał już siły. Następnie płacz, Sebastian u mnie na rękach, koniec zabawy. No i powrót wózkiem pchanym przeze mnie.
4. Czy siedząc na wózku aktywnym i używając rąk, Sebastian nie będzie przy okazji uciekał np plecami w niewygodne pozycje = krzywił się niemiłosiernie i pogłębiał te swoje kifozy i skoliozy?
5. Jeśli kupując wózek mamy dać Sebastiankowi namiastkę niezależności, to czy używając wózka aktywnego będzie mógł jeździć samodzielnie na spacerze, ganiać się z kolegami, ścigać się z kolegami na rowerach? Odpowiedź brzmi - Nie. Czy może to robić w spacerówce? - Nie. Czy będzie mógł robić to na wózku elektrycznym? -Tak.
6. Większość rehabilitantów mają rację, a ja się mylę i powyższe argumenty są bez sensu. I należy kupić Sebastianowi wózwek aktywny lub nie kupować w ogóle.
Na tą chwilę przemyśleń mniej więcej tyle. Część z nich była zainspirowana z Mamą Amelki oraz z p.Agnieszką Stępień, a ich uwagi były bardzo cenne i bardzo mącące mi w głowie :) Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenia z wózkami, ewentualnie jakieś przemyślenia na ten temat, to będę niezmiernie wdzięczna za podzielenie się w komentarzach, mailowo, telefonicznie lub jak kto woli. Zakup wózka to poważna decyzja zarówno życiowa jak i finansowa, dlatego chcielibyśmy przemyśleć wszystkie za i przeciw :)
A tu znalazłam jeszcze poradnik odnośnie wyboru wózków:
A może coś takiego nadałoby się dla was:
OdpowiedzUsuńhttp://handbike.blogspot.com/2011/02/handbike-elektryczny-firmy-warsztat.html
Dwie pieczenie na jednym ogniu :)
Evita
Fajne, ciekawe, czy produkują też dla dzieci. Dzięki wielkie za linka.
OdpowiedzUsuńTak, są robione na zamówienie:
OdpowiedzUsuńhttp://rowerynietypowe.republika.pl/home.html
Evita
Znam niewiele dzieci z SMA2, ale te co znam jeżdżą elektrykiem, gdzieś wyczytałam, że zasada dobierania sprzętu jest taka, że powinien on iść tak jak rozwój psychoruchowy człowieka - więc dzieci będące w wieku gdy zwykle człowiek porusza się samodzielnie to należy zaopatrzyć się w wózek elektryczny...
OdpowiedzUsuńGofer bardzo dziękuję za tą informację, to znaczy, że chyba moje myślenie idzie jednak w dobrym kierunku. Czasami mam co do tego wątpliwości, bo dostaję tyle sprzecznych informacji, że ciężko mi to jeszcze ogarnąć :)
OdpowiedzUsuńJa też bym proponowała myśleć o elektrycznym, da mu to większe możliwości samodzielności.
OdpowiedzUsuńTez uważam, że w aktywnym Sebastian będzie się wykrzywiał szukając sił i wsparcia dla rąk, poza tym w naszych realiach chodnikowych trzeba mieć naprawdę silne ręce by jeździć samodzielnie.
Zgadzam się z przedmówczyniami, prawidłowy rozwój emocjonalny i spoleczny jest jednak ważniejszy niż rehabillitacja 24ha na dobę.Nie ma co na Sebastiana nakladac dodatkowych powodów do frustracji, że nie nadąża za kolegami) Ale taki handbike ze wspomaganiem mógłby z powodzeniem pełnić funkcję nie urządzenia zastępującego chodzene, , tylko właśnie roweru ,sprzętu do uprawiania sportu na świeżym powietrzu. Tyle że chyba to nie jest refundowane a są dość drogie. Są też modele wymuszające ruchem rak ruch nóg.
OdpowiedzUsuńTym niemniej znam dorosłą już osobę ze SMA2 jeżdzącą na wózku aktywnym. Jest ogólnie w niezłym stanie, na krótkich dystansach się porusza na nim, ale na długich spacerach wymagana jest pomoc. Szczerze mówiąc nie wiem , dlaczego taka decyzja co do wózka, podejrzewam, że mógł zaważyć fakt nieposiadania samochodu przez rodzine, a taki wózek łatwiej do PKSu włożyć niż elektryka...
Evita
Tak, oglądałam te rowery i są bardzo fajne. Sebastian bardzo lubi jeździć na rowerze (na razie pchanym przez nas) i myśleliśmy o zakupie czegoś takiego, tylko do tej pory nie wiedzieliśmy gdzie :) Przy okazji to dobra rehabilitacja dla nóg, nawet jeśli większość siły idzie przez ręce.
OdpowiedzUsuń