środa, 21 marca 2012

Łupy

W niedzielę Sebastian z Tatą poszli na spacer nowym wózkiem Sebastiana. 
Może nie jest to jeszcze miłość, ale Sebastian po woli akceptuje swój pojazd.
Ponieważ generalnie wszystkie drogi mijego meża prowadzą do Empiku, chłopcy pojechali na zakupy. Żeby było sprawiedliwie, syn zażyczył sobie wejść do Smyka po piłkę.

Nie było ich chyba ze 3 godziny, aż wkońcu zobaczyłam ich obładowanych... prezentami.

Oprócz piłki chłopcy przynieśli :
- 3 zestawy lego duplo
- kupon zniżkowy na 20% na lego duplo
- kartę rabatową do Smyka
- jakieś darmowe gazety

Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać.
Syn i Tata byli wniebowzięci, wszystkie panie były miłe, każdy zagadywał Sebastiana i był dla niego miły... a mi podczas tej opowieści zimny pot spłynął po plecach.

Mam nadzieję, że Sebastian dostał te wszystkie prezenty, bo ludzie odbierają go takiego jakim jest, czyli wesołym, otwartym i zagadującym wszystkich dzieckiem, a nie biednym i nieszczęśliwym dzieckiem na wózku.
Ale mam co do tego wątpliwości niestety.
I mam też nadzieję, że po prostu się czepiam.

A swoją drogą - prezenty są super ;).










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz