sobota, 4 lutego 2012

Już jesteśmy :)

No i po urlopie...
W górach było cudnie, dużo śniegu, słoneczko i mróz, tak powinna wyglądać zima :)
Pomimo najszczerszych chęci nie dałam rady napisać nic na blogu, połączenie z internetem graniczyło tam z cudem, już nie będę narzekać na powolny internet w Warszawie J
Na wyjeździe jak zwykle mieliśmy moc atrakcji, choć  Sebastian nie ze wszystkich był zadowolony.
Niestety nasze ambitne plany jeżdżenia na nartach nie powiodły się, syn nie dał się przekonać. Jakimś cudem założyliśmy ortezy, na ortezy kombinezon, następnie buty, narty, czapkę, kurtkę, rękawiczki i... Sebastian miał już dość :)
Udało nam się wyjść z nartami na dwór, ale niestety nic poza tym, ale buty i tak się przydały, bo teraz  możemy wychodzić w ortezach na dwór i żadna zima nam nie straszna.
Za to na nartach pomykałam ja z koleżanką, a chłopcy w tym czasie spędzali czas w swoim gronie.
Odwiedziliśmy też baseny termalne w Bukowinie. Poza tym, że była to chyba najdroższa kąpiel w naszym życiu, to było naprawdę super, musieliśmy Sebastiana wyciągać siłą z wody, no ale po 2 godzinach stwierdziliśmy, że chyba już przesadzamy z kąpielą.
Udało nam się nawet wypłynąć na dwór (Michał chodził wokół mnie i mówił „na twoją odpowiedzialność, na twoją odpowiedzialność”) i na szczęście - także dla mnie - nie skończyło się zapaleniem płuc i innymi atrakcjami :)
Sebastian poznał również koleżankę Natalkę, a ja stwierdziłam, że muszę chyba zacząć dawać go między ludzi, bo my jednak chyba do końca normalnymi rodzicami nie jesteśmy i potem biedne dziecko będzie miało problemy z nawiązywaniem kontaktów międzyludzkich...
Podeszliśmy oto do dziewczynki, na oko z 6 lat i Sebuś zagaił do niej przyjacielsko „Ale masz brudne pazury”. O dziwo Natakla, bo tak dziewczę na imię miało, wcale się nie obraziła, tylko rzeczowo wyjaśniła pochodzenie pazurowego brudu no i dalej zabawa już się potoczyła. I tak oto zawiera się obecnie znajomości, nie tam jakieś teksty o ładnych oczach :)

1 komentarz: