niedziela, 1 stycznia 2012

Sylwester

Z lekką obawą czekałam na imprezę sylwestrową. Nie chciałam się cieszyć na zapas, żeby nie wyszło tak, jak z Wigilią, okazało się jednak, że tym razem było naprawdę fajnie :)

W sobotę Sebastian oświadczył kategorycznie, że w żanym razie nie zamierza spać bez obejrzenia fajerwerków. Przy obiedzie, kiedy jak zwykle po 3 łyżkach zupy stwierdził, że już się najadł, powiedziałam, że jak nie zje, to ie bedzie fajerwerków. Reakcja Sebusia  była natychmiastowa i dla mnie nieco zaskakująca... krokodyle łzy, żałosny płacz i ogólne załamanie... Przyznam szczerze, że nawet mi zrobiło się przykro, nie mówiąc już o Babci gosi, która patrzyła na mnie z wyrzutem... Dotychczas takie uwagi spływały po nim jak po kaczce, więc naprawdę się z dziwiłam.

Albo mój syn wszedł w jakąś fazę nadwrażliwości, albo nauczył się nowego sposobu radzenia sobie ze mną :)
,
No w każdym razie przygotowania do Sylwestra trwały pełna parą, nieśmiertelny szampan Piccolo zakupiony chłodził się w lodówce, a my z Michałem przyodzialiśmy nasze odświętne stroje i udaliśmy się przy pomocy mojego taty na sylwestrowy bal w sali Polna Róża, prowadzonej przez naszego przyjaciela.

Pomimo obaw, Sylwester był naprawdę udany, bawiliśmy się cudnie, troszeczkę się zresetowaliśmy z przyjaciółmi, czyli wszystko tak, jak być powinno :)

Dodam tylko, że do domu zawitaliśmy w niedzielę o godzinie 18.00 :)
Przy okazji okazało się, że wielu z naszych znajomych, nawet tych, których ostatnio nie widzimy zbyt często, wiedzą o naszym blogu i go czytają, za co Wam kochani serdecznie dziękuję :)

No a co do balu, słowami się tego opisać nie da, więc zamieszczam kilka zdjęć:)

PS. Jak by ktoś znalazł koszyczek Czerwonego Kapturka, to proszę o oddanie go w moje ręce ;)








4 komentarze:

  1. Zabawa była przednia!
    Musimy to koniecznie powtórzyć :)))
    Pozdrawiam - Kocica narzeczona Wrony (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaak...
    Uważasz, że żona krowy brzmi lepiej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję że koszyczek Czerwonego Kapturka został przeze mnie rozpoznany u Yogiego i zarekwirowany w celu przekazania właścicielce.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Kapitanie Wrona za wzorowe wykonanie zadania :)

    OdpowiedzUsuń