Dzisiejszy dzień upłyną nam, tak jak pewnie wielu Polakom, pod hasłem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Banicja na którą byliśmy skazani ma swoje plusy, a mianowicie takie, że Babcia Władzia, u której (między innymi) spędziliśmy z Sebkiem parę ostatnich dni, mieszka tuż przy Telewizji Polskiej oraz przy stacji metra. W związku z tym świętowanie z Orkiestrą mieliśmy w tym roku ułatwione, a wszelkie wymówki typu, że za daleko, nie wchodziły w grę :)
Zaczęliśmy więc od porannego spaceru do gmachu Telewizji, widzieliśmy studio, kamery, scenę, panie liczące pieniądze, i wszystko to, co na codzień niewidoczne. Sebastian był podekscytowany, zachwycony i przestraszony jednocześnie :)
Obładowany WOŚP-owymi lizakami, flagami i balonami, nie wiedział zupełnie, w którą stronę ma się patrzeć i co się właściwie dzieje.
Planowaliśmy jeszcze iść pod Galerię Mokotów, gdzie podobno kwestowały pieski, ale po wyjściu z TVP Sebastian momentalnie zasnął, zmęczony emocjami.
Natomiast wieczorem, w towarzystwie Babci Eli oraz Andrzejka z rodziną pojechaliśmy metrem na światełko do nieba.
Sebastian oczywiście nie przeszedł obojętnie obok wozu strażackiego, wypytując strażaków szczegółowo o ich pracę, m.in.:
"Czy gasisz pożary?"
"Czy masz kask?"
"Czy masz wąż strażacki?"
Natomiast podczas fajerwerków Andrzejek miał buzię otwartą do kolan, a Sebastian oczy wielkości Pałacu Kultury :)
Jednym słowem - dzień pełen wrażeń.
W związku z powyższym padam z nóg i pozwolę sobie zdjęcia wkleić jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz