Dziś sytuacja opanowana, dom jak na razie stoi, chociaż nie powiem, żeby nie wyglądał jak po przejściu huraganu :)
Dziadek Grześ rozmontował ścianę i kawałek sufitu i jedyne pocieszenie w tym, że
a. Dziadek w ogóle ma pojęcie o rozbieraniu ścian, poprawianiu kominów i kładzeniu gipsokartonów, bo ciekawe kogo byśmy teraz na długi weekend znaleźli
b. W dodatku Dziadek to lubi
c. Pan Naprawiacz Pieców przyszedł i piec naprawił
d. Że my z Sebastianem mogliśmy się spokojnie z tej imprezy wynieść i teraz sobie grzecznie leżymy w czystym, pachnącym łóżeczku (dziś dla odmiany u Babci Władzi) i mamy to wszystko z głowy :)
A Wam dziękuję za słowa wsparcia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz