niedziela, 3 czerwca 2012

Weekendowe szaleństwo

W sobotę rano udałam się z Sebastianem do mojej przyjaciółki Agi, z którą (chyba już to kiedyś pisałam), z racji posiadania przez nią trójki dzieci, widzę się z częstotliwością, z jaką występują zaćmienia księżyca.

Niesamowite, ale żadne z naszej w sumie czwórki dzieci nie było chore, więc udało się.
Dodatkowo był nawet jeszcze jeden szalony chłopiec, czyli Staś, synek znajomych.

Alek (9 miesięcy starszy od Sebka) na widok Sebastiana dosłownie oszalał ze szczęścia i to w stopniu nie do ogarnięcia.
Przez pierwsze pół godziny biegał i skakał po wszystkim co się dało i nie było sposobu, aby go uspokoić. Niestety parę razy rzeczą, która akurat była na drodze Alusia był również Sebastian, w związku z tym nie obyło się bez interwencji dorosłych :)

Do tego jeszcze Tomuś (1,5 roczniak), który generalnie jest oazą spokoju, za to w wieku, w którym wszystko się wszystkim zabiera na zmianę z odkręcaniem kurków od kuchenki.

No i Sebastian, który oczywiście chciał "chodzić", czyli przebierać nogami podczas gsy ja tacham go po całym domu, a moje plecy krzyczą "nieeeee".

Chłopcy się wyszaleli za wszystkie czasy, Sebastian z Alkiem byli w siódmym niebie, a ja mam nadzieję, że jednak uda się nam spotykać nieco częściej...

Oczywiście na Sebastiana wózku jeździły wszystkie dzieci na zmianę poza nim samym :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz