poniedziałek, 11 czerwca 2012

Aaaaaaaa...

Dziś miałam wklejać przecudne zdjęcia z naszego weekendu nad jeziorem, ale jedyne o czym myślę i co jestem w stanie z siebie wydobyć to aaaaaaaaaaaaaaa....

Wiadomo, że jak jest nudno to należy coś wymyślić, żeby nudno nie było.
W związku z powyższym uznałam, ze powinnam założyć sobie aparat w celu wyprostowania zębów. Oczywiście, w obecnej sytuacji życiowej jest mi to do życia po prostu niezbędne, zwłaszcza, że zęby mam w paszczy jakieś 30 lat, no ale zdecydowałam się no i trudno.

Pomimo, że myślałam że osdzaleję i moje dziąsła zastosowały strajk głodowy, w dalszym ciągu nie było wystarczająco atrakcyjnie. W związku z powyższym dziś właśnie udałam się na przecudny zabieg pod tytułem wyrwanie dwóch zębów, w tym jednej ósemki wrośniętej poziomo w moim dziąśle.

Pan doktor (widziałam w jego oczach, że kocha to, co robi) używał do wyjęcia ząbka mini piły elektrycznej, młotka, skalpela i jeszcze paru innych niezydentyfikowanych przedmiotów.

W porówaniu z tym, wyrwanie drugiego zęba przeszło u mnie praktycznie niezauważalnie.
Za to bardzo zauważalnie jest teraz, kiedy siędzę obłożona lodem na twarzy przypominającej księżyc w pełni z malutkimi księżycami na kolanach i ciężarną księżycową żoną pod pachą.

Dlatego może zdjęcia z wyjazdu zamieszczę jednak jutro.
Jak nie oszaleję z nadmiaru atrakcji oczywiście :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz