Lubię, kiedy wszystko wraca do normy :)
Najbardziej lubię, kiedy do normy wraca moja twarz i już mniej więcej mogę pokazywać się ludziom :)
No i oczywiście lubię, kiedy po spanikowanym za sprawą kataru weekendzie okazuje się, że nie ma go ani w nosie, ani w gardle ani w zatokach ani nigdzie.
Przynajmniej na razie.
w związku z powyzszym udaliśmy się z Sebastianem na ćwiczenia.
Miałam nie dawać go do przedszkola, żeby znowu czegoś nie przywlókł, no ale w samochodzie zaczęło się...
"Mamo proszę, chcę do przedszkola"
"Mamo proszę, przecież dzisiaj tak ładnie ćwiczyłem"
"Mamo tylko na godzinkę do przedszkola"
No i uległam :)
A w przyszłym tygodniu dzieciaki jadą do puszczy Bolimowskiej na warsztaty garncarskie.
Spanikowana mówiłam, że przecież ja moge pojechać z nimi, że może pomogę, albo może niech Sebuś nie jedzie...
Panie uspokoily mnie, że dadzą radę, więc zapisałam syna na pierwszą w życiu wycieczkę.
Jeśli nic nieprzewidzianego lub spowodowanego przez złośliwe wirusy się nie wydarzy, w przyszłym tygodniu zapowiada się niezła przygoda :)
O rany jak ten czas leci,już taaaki przedszkolak z naszego malucha!!!
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc też mi ciężko w to uwierzyć ;)
OdpowiedzUsuń