wtorek, 19 czerwca 2012

Po nowemu :)


Chyba nie dane mi jest jednak cieszyć się spokojem, a wczorajszy post jakby trochę stracił na ważności :)

Dziś dla odmiany mieliśmy mały odwrót od normalności, czyli powrót do naszego starego trybu życia ;)

Rano zaspaliśmy cała rodziną, więc generalnie odbyliśmy mały bieg po mieszkaniu, fruwające fragmenty garderoby, malowanie mamy przy jednoczesnym myciu zębów synowi podczas jego porannej kupy itp.

W tym czasie Tata, który wczoraj spotkał się z kolegami (a wczoraj przesunęło mu się na dzisiaj), chodził półprzytomny i przeszkadzał próbując pomóc.

Nic to, jakoś daliśmy radę, pędem zapakowałam Sebka do samochodu i… kluczyk nie chciał przekręcić się w stacyjce. No nie chciał i kropka.

Wyprowadzona z równowagi zaczęłam wołać Michała, który oczywiście uważał, że NA PEWNO po prostu nie umiem przekręcić kluczyka.
Zadzwoniłam do taty po pomoc – usłyszałam podobną diagnozę.

No tak, to takie proste, wiadomo, ze przecież ja po prostu po 10 latach posiadania prawa jazdy nie umiem przekręcić kluczyka w stacyjce. Że też sama na to nie wpadłam J

W tym czasie mina Sebastiana robiła się coraz bardziej ponura i z fotelika zaczęło dobiegać „no teraz na pewno nie zdążymy do przedszkola, już nigdy tam nie dotrzemy, itp.”.

Nie ważne, że miałam dziś właśnie zaplanowane załatwianie tysiąca zaległych spraw na mieście, gdyż przez tydzień byłam wyłączona z życia.
Zapakowałam Sebastiana na wózek, ruszyłam do autobusu dzwoniąc jednocześnie po (na szczęście wykupione) assistance.
Sebastian był zachwycony jazdą do przedszkola autobusem, ale na szczęście zdążyliśmy.

Ja natomiast spędziłam uroczy dzień siedząc na krzesełku przed warsztatem i czekając aż pan naprawi stacyjkę. Pan z assistance wywiózł mnie na jakiś koniec świata, więc nie pozostało mi nic innego, jak tylko relaksować się w cieniu drzew i czekać…

No i są oczywiście plusy.
Okazało się, że w pewnych okolicznościach bardzo ważne sprawy jednak mogą pozostać przez jeden dzień niezałatwione, zamiast dnia pełnego latania z miejsca do miejsca miałam dzień relaksu a Sebek kolejną przygodę.

The End.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz