W ostatnim tygodniu Sebastian chyba najadl się szaleju, co objawia się głównie gadaniem głupot, wymyślaniem najdziwniejszych spraw nie cierpiących zwłoki w momencie gdy np musimy w tej sekundzie wyjść z domu, nie odpowiada na żadne pytania i ogólnie poziom szaleństwa podniósł się dwukrotnie, co wydawało mi się do tej pory już nie do wykonania :)
Jednym z objawów jest rówież niechęć do ćwiczeń.
A mianowicie podczas ćwiczeń Sebastian na zmianę:
- wygina się na wszystkie strony śmiejąc się niemiłosiernie
- rzuca się na ziemię i krzyczy nieeeee
- zawiesza się na rękach rehabilitanta
- nie wykonuje żanych poleceń i nikt nie jest go w stanie do tego zmusić
- oczywiście nie opowiada na żadne pytania i żadne argumenty go nie przekonują
Postanowiłam więc wprowadzić sprawdzony od wieków system kija i marchewki, w naszym wydaiu zredukowany do marchewki :)
Ustaliłam, że zakładamy notesik, kupujemy naklejki i za każde porządne ćwiczenie Sebastian wkleja naklejkę.
Każde 5 naklejek na stronie = wybrana przez niego nagroda, w postaci słodyczy, wyjścia w fajne miejsce lub inna wymyślona przez niego rzecz, mieszcząca się granicach rozsądku.
Osobiście uważam swój pomysł za genialny.
Wczoraj po świetnych ćwiczeniach z Markiem pierwsza naklejka powędrowała do nagrodowego zeszyciku.
A dzisiaj u Magdy było już jak zwykle, czyli wszystkie objawy opisane powyżej no i argumenty z nagrodą jakby średnio go przekonywały.
W związku z tym nagrodowej naklejki brak, a ja jestem w punkcie wyjścia :)
Mam nadzieje, że jakimś cudem uda mu się zebrać 5 naklejek i po pierwszej nagrodzie przekona się do mojego cudownego systemu.
W przeciwnym razie założę sobie zeszycik i będę do niego wklejać naklejkę za każde zachowanie stoickiego spokoju podczas ćwiczeń Sebastiana, w co ostatnio muszę wkładać nie lada wysiłek.
Więc naklejki jak najbardziej mi się należą :)
Naklejki
Pierwsza naklejka w notesiku
a może przypominaj mu jak fantastycznie się spisał jak ćwiczył z Markiem? chwalenie baaardzo pomaga u takich synków (wiem bo na 2,5l synku stosuję) niestety pomaga dopiero po stosowaniu dłuższym - miesiąc, dwa, trzy, ale da radę wyprostować nawet najbardziej wkurzające zachwoania :)
OdpowiedzUsuńtak, tak, tą metodę generalnie stosowałam do tej pory, ale teraz wygląda mi to badzij na coś w stylu buntu trzylatka, albo po prostu wiosna uderzya mu do głowy, bo nie okresliłabym zachowania w kategorii niegrzeczności, tylko szaleństwa właśnie :)
OdpowiedzUsuńNo to mój własnie w fazę szaleństaw i krzyków wszedł! Pełną parą po urodzeniu się małej siostrzyczki, czasem jestem kompletnie bezradna .... :(
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem? Generalnie metoda kija i marchewki jest jak najbardziej dobra, ale nie działa na wszystkie sposoby. Często kluczem są jednak plany długotrwałe. Grunt to nastawienie, ale warto próbować ;)
OdpowiedzUsuń