wtorek, 15 maja 2012

Centrum Nauki Kopernik

W niedzielę mieliśmy bardzo pracowity dzień.
Najpierw Sebastian odrabiał zaległe ćwiczenia z Karoliną.
Potem wybraliśmy się do Centrum Nauki Kopernik.
Miała to być wycieczka rodzinna, ale Tata tak słodko spał... Pojechaliśmy więc tylko ja i Sebastian i zrobilismy Tacie dzień dziecka.

Cóż mogę powiedzieć - Centrum jest po prostu przewspaniałe! Całe szczęście, że nie musieliśmy czekać w mega kolejce (tylko w kolejce dla tych, którzy mogą wejść bez kolejki, ale mimo wszystko duzo krótszej).

Jedynym minusem jest brak parkingu, ale na szczęście po porwocie do samochodu nie zastaliśmy magicznego papierka za szybą, chociaż zaparkowalismy nie całkiem zgodnie z przepisami...


Na początku była piaskownica z zakopanymi skarbami i kosciami dinozaurów.
Sebek uwielbia piach, dinozaury i skarby, więc ciężko było go zabrać i już myślałam, ze nasza wycieczka skończy się tylko na jednym punkcie programu.


Przy stanowisku z łamigłówkami również spędziliśmy dłuższą chwilę.
Tutaj wykazał się asertywnością. 
Pewien pan nie mógł ułożyć zadania z klocków, którymi chciał zająć się Sebastian, tłumaczyłam mu więc, że musimy poczekać, aż pan skończy.
W końcu zniecierpliwiony Sebastian zwrócił się bezposrednio do pana: 
"Panie, kiedy pan kończysz, bo ja chcę to ukladać"

No i niestety nie wiedziałam jak mu wytłumaczyć, że nie powiedział tego w odpowiedniej formie, bo stwierdził, że przecież powiedział "pan", więc nie wie o co mi chodzi ;)




Mieliśmy okazję zobaczyć, jak wygląda człowiek od środka. 

Tutaj na zdjęciu Sebastian z wątrobą i żołądkiem... 
To chyba będzie jedno z moich ulubionych zdjęć;)


No i oczywiście największa atrakcja, czyli strefa dla dzieci.





Udało nam się nawet zobaczyć nowy stadion.





W Centrum spędziliśmy z Sebastianem cały dzień, generalnie wyszliśmy chyba po 16.00. Sebek, który zazwyczaj śpi już o 13.00 z oczami na zapałki krzyczał, że nie chce wychodzić.

Do tego okazało się, że na wózku radzi sobie po prostu mega dobrze i chyba do tej pory nie miał wystarczającej motywacji oraz wystarczająco równego terenu, żeby pokazać swoje mozliwości. Generalnie podczas wycieczki ciągle mi uciekał, cały czas sam kręcił kołami i do tego - wstyd się przyznać - dwa razy straciłam go z pola widzenia.
Nie jestem przyzwyczajona do tego, że Sebastian jest na tyle samodzielny, żeby się w sekundę ulotnić spod moich nóg, a tu jednak okazalo się, że wystarczy pojechać do fajnego miejsca i niemożliwe staje się możliwym :)
Poza lekkim zawałem byłam mega szczęśliwa, że właściwie po raz pierwszy był na tyle samodzielny - praktycznie na równi ze zdrowymi dziećmi - żeby mi najzwyczajniej w świecie zwiać.

No i oczywicie był rozchwytywany przez wszystkich panów i panie pracujące w Centrum, rozmawiał z kim wlezie i o wszystkim, no ale u niego to przeciez normalne ;)

4 komentarze:

  1. Strasznie chcemy go poznać tego super Gościa!!! Aga i Antek i maleńka Ala :***

    OdpowiedzUsuń
  2. My zapoznamy się bardzo chętnie, zapraszamy do nas lub możemy przyjechać w odwiedziny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. to najpierw Wy do nas, bo drobinka- Alinka jeszcze mała, a potem my do Was, no i zawsze możemy zrobić meeting w pół drogi w Wawce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim wypadku jeśli możesz to napisz mi na maila tel do siebie, zadzwonię i umówimy się, Sebastian na pewno będzie zachwycony :) mój mail aster-bazarek@tlen.pl
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń