Moje mega ucieszenie spowodowane porannym wołaniem Sebastiana "chcę majtki, nie chcę pieluchy tylko majtki !!! MAAAJTKIII MAMOOO" już mi trochę przeszło.
A to dlatego, że Sebastian owszem, woła "mamo siku" ale jak już jest po wszystkim :)
W związku z powyższym nasze kaloryfery są obwieszone rajstopami, bodziakami, bluzeczkami i innymi częściami garderoby, które prane są 100 razy dziennie.
Są i plusy - w sezonie zwiększonej zachorowalności ja częste mycie rąk o którym zazwyczaj zapominam mam niejako narzucone odgórnie i już mysleć o tym nie muszę :)
No i nie chcę zapeszać, ale gile jakby zaczynają znikać, więc mam nadzieję, że i tym razem obejdzie się bez większych przygód.
Jak zwykle woczyłam z kroplami i ukochanym syropkiem Neosine i chyba działa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz