Dziś Sebastianek testował nowy sprzęt - balkonik do chodzenia.
Test wyszedł pomyślnie. Na początku było kiepsko, ale już po chwili okazało się, że Sebastian radzi sobie całkiem nieźle i chyba zdecydujemy się na zakup.
Oczywiście chodzenie odbywało się w "bałwankach" na nogach, ale i tak uważam, że to wielki sukces, w porównaniu z tym, że na początku ledwo w nich stał :)
Poza tym mamy lekkiego gila w nosie, no ale mam nadzieję, że go zwalczymy zanim przerodzi się w coś większego...
A mama wczoraj miała wychodne i nabierała dystansu od domowej prozy życia z przyjaciółką Klaudią, popijając wino i objadając się winogronami :)
Nawet miałam już ochotę nie jechać, ale Klaudia zmusiła mnie do ruszenia pupy, za co jej serdecznie dziękuję, bo naprawdę się przydało :)
Chłopaki poradzili sobie beze mnie świetnie, świat się nie zawalił, no a ja się trochę odstresowałam. Tylko ten gil na powitanie w dniu dzisiejszym mnie nieco zmartwił, no ale chyba damy radę.
Zdjęć przy balkoniku niestety nie zrobiłam, ale na pewno będzie jeszcze ku temu okazja :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz