W sobotę pomalowałam pazury, zrobiłam włos i oko i wyruszyłam na wieczór panieński koleżanki Basi, która za tydzień zmienia stan cywilny :)
W związku z powyższym, a raczej z powrotem do domu około 5 rano, niedziela lekko mi uciekła a chłopaki zajmowali się sobą sami :)
Oczywiście po południu syn nie wytrzymał i musiał mnie zobaczyć, ale powiem szczerze, że bardzo przyjemnie jest raz na jakiś czas zapomnieć o wszystkim i zaliczyć lekki reset :)
Niestety reset nie był kompletny, ponieważ syn zaczął kasłać, nafaszerowałam go więc lekami różnego rodzaju + standardowe inhalacje z Berodualu i Pulmicortu, no i zobaczymy jutro.
Mam nadzieję, że obędzie się bez antybiotyku tak jak ostatnio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz