środa, 4 kwietnia 2012

Nie lubię poniedziałków

Nie lubię poniedzialków, ale ten był, zwłaszcza dla Sebastiana, szczególnie nie należący do najprzyjemniejszych.
Zaczęło się pozytywnie, bo standardowo wyjazdem na ćwiczenia do Magdy, ale potem...
Najpierw - w Instytucie Matki i Dziecka zrobiliśmy badanie Echa serca. Mimo, że starałam się przygotować Sebka na to wydarzenie, strasznie się zestresował. Idąc z wynikami do naszej Pani Doktor, mówiłam, że był dzielny ale że teraz nie ma się już czego obawiać, bo tylko pokażemy wyniki.

Niestety, kiedy weszliśmy na oddział, Pani Doktor stwierdziła, że może od razu zrobimy Sebastianowi wszystkie badania no i niestety musieliśmy iść na pobranie krwi.
Wyszło podwójnie kiepsko - raz, że pobranie samo w sobie było mało przyjemne, dwa, że Sebastian stwierdził, że go oszukałam i że mu przykro i się na mnie śmiertelnie obraził.

A po południu - kupa. Kupa dosłownie, bo za żadne skarby świata nie chciała wyjść.
Musieliśmy podjąć nadzwyczajne środki, aby łaskawie zechciała opuścić że tak powiem gościnne progi Sebastiana.

Do tego doszła jeszcze temperatura w okolicach 38 stopni.

Jednym słowem... aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
Alce w sumie nie wiem, czemu się dziwię, w końcu zbliżają się święta, a w święta u nas zazwyczaj wychodzi mało świątecznie.

Na szczęście po wczorajszym pasieniu sebastiana nurofenem na zmiane z paracetamolem dziś sytuacja wygląda na opanowaną. Za to Dziadek Staś zameldował u siebie gorączkę prawie 40 stopni.

A mi na rozluźnienie pozostaje tylko przypomnieć autorską pisenkę Sebastiana i mieć nadzieję, że tydzień skończy się lepiej niż się zaczął.





3 komentarze:

  1. też mi się kiepsko tydzień zaczął jeżeli to Was pocieszy ;)

    Zdrówka życzy chora ciotka Basia z zapaleniem ucha i krtani...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciotka niech się lepiej kuruje, bo jak nie przyjdzie na swój wieczór, to wieczór może przyjść do niej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. no to teraz mam motywacje ;)

    OdpowiedzUsuń