Od kilku dni, a konkretnie od momentu, kiedy Tata przyniósł gazetę z samochodami Hot Wheels, do której dołączona była gra, moi mężczyźni zamienili się w wieczornych komputeromaniaków.
Zasiadają przed ekranem i... na tym kończy się komunikacja ze mną.
Mogę mówić, krzyczeć, skakać, tupać i nic, zero odzewu.
Chłopcy są zajęci wyścigami.
Pozostaje mi więc tylko obkładanie ich różnego rodzaju pokarmami i pocieszanie się, że zaaferowany grą Sebastian przez pomylkę od czasu do czasu nawet coś przegryzie.
Czyli jak to u nas bywa - są i plusy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz