niedziela, 1 grudnia 2013

Niedzielny obiad

Jako, że mam dosyć jedzenia uskutecznianego przez moich fantastycznych mężczyzn, czyli za kanapie, na podłodze, w pionizatorze, przy komputerze i generalnie wszędzie gdzie się da, oprócz oczywiście mebli do tego przeznaczonych, dziś się zbuntowałam i zarządziłam - uwaga uwaga - jedzenie przy stole.

Wiem, to brzmi bez sensu, no ale cóż, my kobiety mamy czasem dziwne pomysły.

Aby Sebastianowi było wygodnie no i oczywiście bezpiecznie, usadziłam go w wózku elektrycznym/
W sumie mogłam wpaść na to, że będzie na nim robił wszystko oprócz jedzenia, no ale cóż, mądry Polak po szkodzie.

W każdym razie niezbyt obyty ze sprzętem w warunkach domowych Sebastian najpierw porozjeżdżał w domu wszystko, co się porozjeżdżać dało, a następnie w końcu uprzejmie zgodził się podjechać do stołu.
Oczywiście nie znaczyło to zjedzenia posiłku, ale rozpoczęcie nowego etapu zabawy.

Aż tu nagle, nie wiem jakim cudem, Sebastian wjechał pod stół tak, że joystick zablokował się o deseczkę pod stołem no i zaczął sam jechać do przodu.
Sebastian z uwięzioną ręką w ryk, 70-kilowy wózek zaczął swoim ciężarem podnosić stół, ja w panice nie mogę go zatrzymać, tymczasem stół coraz wyżej po Sebastianie...

Na szczęście Michał wykazał się nadludzką siłą i wyjął nie wiem jakim cudem wózek spod stołu i joystick odblokował się.
No ale pozostało najgorsze, czyli ryk Sebastiana no a w naszych głowach już najgorsze, czyli Sebastian z ogipsowanymi rękami, ewentualnie rękami i żebrami.

Co dalej?
Standardowy obrazek, czyli Sebastian się drze bo go boli i/lub jest przestraszony, Michał się drze i biega w kółko w międzyczasie dostając zawału, oraz ja próbująca na zmianę uspokoić raz jednego raz drugiego.

Na szczęście skończyło się tylko na strachu, żebra całe, palce całe, ręce całe.
No i wyłączony do jedzenia wózek elektryczny tylnym wyłącznikiem.

Nie ma to jak rodzinny niedzielny obiad.

Acha, dodam jeszcze, że to wszystko moja wina, bo mi się jedzenia przy stole zachciało ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz