Hmmmm, o czym by tu napisać....
A już wiem, może o tym, że dziś pół nocy i cały dzień próbowaliśmy łapać w miskę wodę, którą poiliśmy Sebastiana a on ją uparcie oddawał otworem paszczowym...
Jednym słowem jesteśmy zdrowi, wyspani i przeszczęśliwi.
A ja nie miałam problemów z wyborem obiadowego menu - dziś królowała u nas marchwianka z kaszą manną.
Jak się domyślacie - pycha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz