Jutro jazda a właściwie lot do Londynu, a dziś jazda w Warszawie zakończona wjazdem w latarnię...
Generalnie katar nie miał zamiaru z Sebkoweo nosa się wyprowadzić, wręcz przeciwnie - zaprosił jeszcze w gości kaszel. W związku z tym pojechałam po receptę ba Bactrim, a wylądowalam... na latarni.
Na szęście nic mi się nie stało, chociaż teraz chyba schodzi zem nie całodniowy stres i trochę zaczymnam czuć plecy i nogi. Mam nadzieje, że jutro jakoś doczłapię się do samolotu.
Generalnie jadę po dobre wieści, mam nadzieję, że z takimi wrócę.
Kamilko chyba każdy rodzic ma nadzieję. Czekamy z niecierpliwością na informacje:)))
OdpowiedzUsuńPS.
Dobrze że Tobie nic się nie stało.:)