No niestety, nie uchroniliśmy się przed wrednymi (mam nadzieje) wirusami, a chyba (niestety) bakreriami.
Sebek od piątku ma zapchany nos i temperaturę raz w normie raz koło 38, napycham go nurofenem i paracetamolem, ale coś nie widzę mega efektów, więc chyba jutro skończy się wizytą u lekarza.
Wszystko świetnie się układa, bo w przyszłym tygodniu lecę na konferencję dotyczącą SMA do Warwick, więc jak zwykle choroba przyplątała się w najlepszym momencie ;)
No ale nic to, juz zdążyłam się przyzwyczaić ;)
Mam tylko nadzieje, że Sebek wyjdzie z tej infekcji obronną ręką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz