Wczoraj udaliśmy się z Sebastianem na przegląd do Instytutu Matki i Dziecka.
W planach było m.in. echo serca, EKG, USG różnych narządoów oraz kilka innych badań, których nie umiem już wymienić :)
Oczywiście jak zwykle przed badaniami omawialiśmy sobie na spokojnie w domu, że nie bedzie bolało, że to tylko pani pojeździ po brzuchu takim urządzeniem itp.
No i jak zwykle - była lekka panika :)
Choć muszę przyznać, że poszło nam nieco lepiej niż zwykle, ze wszystkich badań nie udało się nam zaliczyć jedynie EKG :)
Lekki kryzys mieliśmy za to przy pobieraniu krwi, zwłaszcza, że krew musieliśmy pobrać z żyły oraz - rogi raz - z opuszka palca.
Przy tej ostatniej czynności Sebastian z krzyku przeszedł w błagalny ton
"błagam panią, niech pani tego nie robi, odczuwam straszny ból, prosze, niech już pani przestanie"
Na szczęście przeżyliśmy.
Za to - niespodziewanie - doświadczyliśmy jeszcze jednego, niesamowitego wręcz przeżycia.
A mianowicie Sebastian był GŁODNY.
Ponieważ pobranie krwi zostawiliśmy na sam koniec, do godziny 12.00 Sebastian nie jadł nic, prócz śniadania o 6 rano.
W związku z tym od mniej więcej 11.00 zaczął mówić, że jest GŁODNY.
Myślałam, że źle słyszę.
I powiem tak -
Widok Sebastiana pożerającego kajzerkę, jednocześnie machając łyżką z serkiem homogenizowanym - bezcenny :)
Tym oto sposobem chwilowo oddaliłam od siebie nawracające nieustanie ataki paniki spowodowane wiecznym niejedzeniem syna mego.
Chyba jednak umie gryźć, przeżuwać i połykać.
Tylko nie jest głodny :)
Oczywiście jak zwykle przed badaniami omawialiśmy sobie na spokojnie w domu, że nie bedzie bolało, że to tylko pani pojeździ po brzuchu takim urządzeniem itp.
No i jak zwykle - była lekka panika :)
Choć muszę przyznać, że poszło nam nieco lepiej niż zwykle, ze wszystkich badań nie udało się nam zaliczyć jedynie EKG :)
Lekki kryzys mieliśmy za to przy pobieraniu krwi, zwłaszcza, że krew musieliśmy pobrać z żyły oraz - rogi raz - z opuszka palca.
Przy tej ostatniej czynności Sebastian z krzyku przeszedł w błagalny ton
"błagam panią, niech pani tego nie robi, odczuwam straszny ból, prosze, niech już pani przestanie"
Na szczęście przeżyliśmy.
Za to - niespodziewanie - doświadczyliśmy jeszcze jednego, niesamowitego wręcz przeżycia.
A mianowicie Sebastian był GŁODNY.
Ponieważ pobranie krwi zostawiliśmy na sam koniec, do godziny 12.00 Sebastian nie jadł nic, prócz śniadania o 6 rano.
W związku z tym od mniej więcej 11.00 zaczął mówić, że jest GŁODNY.
Myślałam, że źle słyszę.
I powiem tak -
Widok Sebastiana pożerającego kajzerkę, jednocześnie machając łyżką z serkiem homogenizowanym - bezcenny :)
Tym oto sposobem chwilowo oddaliłam od siebie nawracające nieustanie ataki paniki spowodowane wiecznym niejedzeniem syna mego.
Chyba jednak umie gryźć, przeżuwać i połykać.
Tylko nie jest głodny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz