U nas w domku powrót do normalności, czyli do bycia RAZEM.
Wczoraj udało mi się, - głównie dla celów blogowo - facebkookowych - zrobić zdjęcie moich błogo śpiących aniołków.
Aniołek starszy grzecznie kładzie się do łóżeczka, żąda przyniesienia sobie do łózka siostry i tak wspaniale, z niewinnymi minkami sobie zasypiają w pościeli z Ben 10.
Po czym dalej - jest już całkiem normalnie, czyli - że tak powtórzę - RAZEM.
W momencie gdy zrobiwszy sobie kanapkę podnoszę ją do ust i zamierzam wgryźć się w pyszną, pszenną bułeczkę (ktrórych z powodu cukrzycy ciążowej byłam pozbawiona przez ostatnie pół roku), ze świeżutką sałatą, pyszną wędlinką (produkcji Dziadka Stasia), pachnącym pomidorkiem i ogóreczkiem oraz kropelką majonezu - odzywa się aniołek młodszy.
Jakimś dziwnym trafem jest mini kopią Sebastiana w tym względzie - anielica jest głodna dokładnie wtedy, kiedy głodna jestem ja.
Odkładam więc bułeczki i karmię głodomora.
Potem odzywa się aniołek starszy, żądając wody/siku/przykrycia/odkrycia, a po wykonaniu wszystkich tych czynności, żąda bycia RAZEM.
Tak więc lądujemy koniec końców - teraz już we czwórkę - w naszym (czyli teoretycznie moim i Michała) łózku, ja jakoś na samym skraju, bo przecież i tak muszę wstawać o małej, to mam bliżej...
A poniżej zdjęcie teoretyczne błogiej, sielskiej rodzinki, na którym to zdjęciu moje łóżko jest tylko moje :)
PS. W międzyczasie kto zgadnie, co robi kanapka ? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz