Wolność to jedna z najważniejszych rzeczy w moim życiu.
Zawsze byłam głodna nowych wrażeń, miejsc i ludzi i jednym z moich marzeń było, aby ten głód zaszczepić w moich dzieciach.
Zrobić wszystko, aby moje dzieci wyrosły na silne, pewne siebie, niezależne osoby, które będą mogły spełniać swoje marzenia, a ja będę mogła ich w tych marzeniach wspierać.
Jak być wolnym, kiedy człowiek jest zakładnikiem swojego ciała?
Jak wytyczać sobie cele i pozwalać na marzenia, kiedy twoje ciało powoli i nieubłagalnie jest coraz słabsze i słabsze?
SMA. Kiedyś te trzy litery nie znaczyły dla mnie nic. Od paru lat są przekleństwem, które sprawia, że zwykłe szkolne wyjście na plac zabaw mojego dziecka okazuje się wyzwaniem.
Bo nie nadąża, bo nie może biegać z innymi dziećmi, bo on też by chciał...
Największym marzeniem dla Sebastiana jest to, na co inni nawet nie zwracają uwagi...
Kto mnie zna ten wie, że mogę sobie pisać jakieś tam smutne wstępy, ale zakończenie musi być pozytywne :)
Od dziś Sebastian za pozwoleniem naszej mega cudownej szkoły może czuć się wolny :)
Jego wózek elektryczny stoi grzecznie zaparkowany w klasie i czeka na moment, gdy dzieciaki wychodzą na dwór...
Wtedy to Sebastian przesiada się na elektryka i pomyka razem z kolegami i koleżankami :)
Dziś był debiut - panie zestresowane i w stanie przedzawałowym spowodowanym obawą przed ewentualnym połamaniem szkolnej młodzieży przez wózek, dzieciaki zachwycone zwłaszcza opcją windy w wózku, no a o szczęściu Sebastiana nie muszę chyba pisać :)
No i o moim szczęściu w tym wszystkim :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz