Zaczęło się we wtorek wieczorem.
We wtorki zwykle Sebastian ma w szkole basen, a po południu ćwiczenia z rehabilitantem w domu.
Wszystko ładnie pięknie, aż nagle w środku nocy gdzieś koło 3 nad ranem Sebastian zaczął krzyczeć, że się dusi, nie może oddychać, oddechówka mu padła i za chwilę umrze.
Pierwsza moja myśl - pewnie zachłysnął się na basenie, woda dostała się do płuc i właśnie rozwinęło się zapalenie płuc, które sprawi, że za chwilę Sebek przestanie oddychać.
No ale po wstępnej panice postanowiłam jednak zadziałać logicznie, co jak wiadomo o 3 nad ranem zajmuje trochę więcej czasu niż zwykle :)
Zaczęłam więc na spokojnie sprawdzać odech.
Nic.
Podłączyłam pulsoksymetr.
Wynik dobry.
O 3 nad ranem robimy zawody kto zdmuchnie więcej papierków z kubeczka a ja mam wrażenie że jeszcze trochę i leczenie u psychiatry czeka mnie jak nic :)
Panika minęła, oddech wrócił.
Na drugi dzień wszystko fantastycznie, aż do wieczora, kiedy Sebek znów stwierdził, że nie może oddychać i umrze jednak najprawdopodobniej dziś a w zasadzie za chwilę, gdyż oddechówka mu padła.
Dla świętego spokoju podłączyłam mu pulsoksymetr na noc - rano wynik idealny.
Ale już coś tam się zaczyna okazywać, że ktoś mu powiedział, że jak będzie uderzał piłkę głową to może mu się szyja uszkodzić a on właśnie odbijał...
No nic, czekamy aż przejdzie no ale co wieczór to samo.
W końcu w piątek mieliśmy wizytę w Instytucie Matki i Dziecka na przegląd który robimy raz na jakiś czas.
Złożyło się świetnie, gdyż Sebastian stwierdził, że jeśli nasza pani doktor powie mu, że wszystko jest ok to może jej uwierzy...
Przebadany od lewa do prawa, od dołu do góry, ekg usg gazomertie itp. wykazały ogólny boski stan młodego człowieka, pani potwierdziła, że póki co będzie żył, wrócił więc Sebastian ze szpitala cały w skowronkach. Stwierdził, że już się nie dusi :)
Odetchnęliśmy z ulgą... do wieczora. Kiedy to przed pójściem spać Sebastian stwierdził że czuje, że robi mu się zez i na pewno zaraz mu się zrobi na zawsze :)
Oczywiście tłumaczenie, że jak się gra na xboxie przez 2 godziny to oczy mają prawo być zmęczone nie pomogły...
Nasz rehabilitant uważa, że to taki okres, kolejny etap rozwoju dziecka.
Ja myślę, że Sebastian coraz bardziej staje się prawdziwym mężczyzną... Po przemyśleniu sytuacji - to przecież typowo męskie zachowania ;)
Och skąd ja to znam. Nie zostaje mi nic innego jak życzyć spokojnych nocy :) :) Pozdrawiam. Agnieszka
OdpowiedzUsuń