Jako że pogoda za oknem oraz kwarantanna pokaszlowa nie sprzyjają że tak powiem pieszym wycieczkom, siedzimy w domu i umilamy sobie czas.
Wspinając się na niezbadane dotąd wyżyny spokoju i cierpliwości udało mi się przeprowadzić ostatnio prace plastyczne pt. "lepienie ruskich pierogów".
Co prawda tak skupiałam się na byciu wyrozumiałą, pomysłową i dającą mojemu dziecku okazję do twórczej zabawy artykułami spozywczymi matką, że farsz na ruskie pierogi składał się z sera i cebulki,a ugotowane ziemniaki pozostały w garnuszku....
I tak było pytsznie, Sebastian pierogi zjadł 4, co uważam za absolutny rekord świata.
A ja - konkurujaćz perfekcyjnąpanią domu - z uśmiechem na ustach z pozostałych i nieco niewykorzystanych ugotowanych ziemniaków szybciutko ciachnęłam kopytka.
Po czym padłam na twarz.
Obywatelu!
Fantastyczne, radosne i rozwijające zajęcia domowe podstawą udanego życia rodzinnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz