sobota, 4 stycznia 2014

Rok jak co rok

Żeby nie było zbyt nudno, słodko i bajecznie, pierwszy poranek roku 2014 zapewnił nas, że wszystko pozostaje w normie i na brak atrakcji nie możemy narzekać.

Oto po trzech nieprzespanych nocach spowodowanych gorączką i ogólnym fantastycznym samopoczuciem Sebastianka, oraz czwartą nieprzespana nocą z okazji Sylwestra, 1 stycznia o 6.00 rano obudził mnie bladosinozielony mąż, który stwierdził, że źle się czuje.

A że mąż nawet jak jest umierający, zawsze czuje się dobrze, lakoniczne stwierdzenie typu "chyba coś mi jest" skończyło się wezwaniem karetki.

Przy okazji bardzo serdecznie gratuluję Miastu Stołecznemu Warszawa tzw. nocnej pomocy lekarskiej, do której bezskutecznie próbowałam się dodzwonić przez jakieś pół godziny, wybierając wszystkie możliwe dzielnice i opcja podawane przez Panią Automatyczną Sekretarkę.
Bez skutku.

Równie gorąco pozdrawiam Pana z Pogotowia Ratunkowego, który po opisaniu problemu grzecznie rzekł "nie przyjmuję zgłoszenia" i rzucił słuchawką zostawiając mnie z zasmarkanym dzieckiem i bladym mężem z drgawkami o temperaturze ciała 35,5.

Dopiero za trzecim razem udało mi się przekonać tym razem Panią Dyspozytorkę, że jednak ktoś powinien do nas przyjechać.

No i dalej już że tak powiem tradycyjnie, czyli mąż- za radą przemiłego pana z pogotowia - zaopatrzony przeze mnie w stos kanapek, bo cytuję "na Lindleya czarno więc trochę to potrwa" oraz w drobne na napoje- wrócił do domu koło 22.00 z równie tradycyjną diagnozą - nic mu nie jest, a mdleje, krwawi i się trzęsie bez żadnej przyczyny.

Wniosek na Nowy rok?

NIGDY WIĘCEJ BEZALKOHOLOWEGO SYLWESTRA.

UWAGA! 
BEZALKOHOLOWY SYLWESTER MOŻE SZKODZIĆ TWOJEMU ZDROWIU!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz