wtorek, 9 kwietnia 2013

Przedszkolna wycieczka

Dziś, zgodnie z prośbą Sebastianka pojechałam na przedszkolną wycieczkę w roli wychowawczyni. 

Sama będąc dzieckiem za żadne skarby świata nie chciałam, żeby moi rodzice jeździli ze mną na przedszkolne  czy szkolne wycieczki, dlatego prośba Sebastiana, abym pojechała z nim była całkowicie nowym doświadczeniem.
Nowym, bo dawno temu obiecałam sobie, że nigdy przenigdy nie będę występować w takiej roli, żeby mojemu dziecku nie robić obciachu.
A tu proszę, okazało się, że jednak jadę :)

Wycieczka była mega cudna, widzieliśmy kury, dziki i kozę, jechaliśmy wozem oraz w ramach atrakcji dnia dzieciaki malowały drewniane figurki.

Przeżyłam lekki szok, ponieważ mój syn co chwila krzyczał, że jest... głodny.
Tak, nie przesłyszałam się - po prostu był centralnie głodny.
Zjadł wszystkie swoje kanapki, serek i cały prowiant, no po prostu szok :)

W związku z tym będę chyba Sebastiana trzymać w przedszkolu od rana do nocy - jak widać ma na niego zbawienny wpływ :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz