poniedziałek, 28 maja 2018

A po Komunii...

Tak jak pisałam wcześniej, pierwsza Komunia święta była dla Sebastiana niesamowitym przeżyciem.
No ale wiadomo, że każdy, nawet najbardziej rozmodlony 9-latek czeka również na komunijne prezenty :)
 
Jako że życie nasze zarządzeniem losu od stycznia związane jest z Paryżem, a pokomunijny tydzień zamiast wizytami w kościele zaczął się tradycyjnie wizytami w szpitalu, postanowiliśmy przekuć to w pozytywy.
W życiu człowiek otacza się wieloma przedmiotami i pragnie mnóstwa ciągle nowych i nowych prezentów.
Ale po latach to, co najbardziej zostaje w głowie to wspomnienia i czas spędzony z rodziną.
Dlatego właśnie na Komunię Sebastian dostał od nas... fantastyczny czas :)
Czas w towarzystwie rodziców, siostry oraz... Myszki Miki, Minnie, Buzza Astrala, Psa Pluto i paru całkiem ładnych księżniczek ;)

Jednym słowem... Disneyland :)
 
W tym cudownym świecie baśni i magii, w hotelu żywcem wyjętym z filmu o Dzikim Zachodzie, gdzie za oknami widzieliśmy indiańskie tipi, a idąc na kawę mieliśmy saloon i prawdziwe konie; W miejscu gdzie mogliśmy przytulić się do Myszki Miki, przepłynąć łódką po wspaniałej fosie zaczarowanego zamku; W zaczarowanych alejach magicznego miasteczka, gdzie co chwila spotykaliśmy Elsę, przybijaliśmy piątki z Piratami z Karaibów, albo w najmniej oczekiwanej chwili wpadaliśmy na zaczarowane myszki z bajki o Kopciuszku albo trafiaiśmy do restauracji z Ratatuille.
W tym miejscu, gdzie choć wiadomo, że przecież to wszystko jest wymyślone, nieprawdziwe, spędziliśmy jednak naprawdę prawdziwie przewspaniały czas.

Nie tylko patrząc na radość Sebastiana, na to jak chociaż na chwilę zapomina o stresie związanym z ciągłymi pobraniami krwi, o swoich ograniczeniach, smutkach, które nie powinny być udziałem żadnego dziecięcego umysłu.
Pobyt tam był również wspaniałym czasem dla nas. Tym rzadkim momentem, w którym mogliśmy znów na chwilę przenieść się do świata dzieciństwa, w którym dobro zawsze zwycięża, wszystko jest proste łatwe i przyjemne, a lody czekoladowe można jeść zawsze jest ma się na to ochotę i to w każdej ilości...

Dodatkowo przyjechała do nas koleżanka z klasy Sebastiana, dzięki czemu wyjazd był dla dzieciaków jeszcze fajniejszy!

Mamy nadzieję, że ten prezent pozostanie w Sebastiana pamięci na całe życie i że zawsze kiedy będzie mu smutno czy źle będzie mógł wrócić wspomnieniami do tego czasu beztroski i prawdziwej dziecięcej przygody.
 

























 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz