Nadchodzi wiosna, czas zrzucić zimowe futro.
A raczej tłuszcz.
nie, nie chodzi to o Sebastiana, jemu raczej zbędne kilogramy nie zagrażają, chodzi o mamusię...
Bardzo długo szukałam wymówek - nie mam czasu, jestem zmęczona, nie mam z kim dzieci zostawić, godziny mi nie pasują....
W końcu jakaś życzliwa(?) dusza podpowiedziała mi, że na jednej z siłowni przez półtorej godziny - podczas zajęć dla mam - równolegle prowadzone są zajęcia z budowania klockami LEGO.
Cóż było robić. Poszliśmy.
Syn zachwycony, ja - powiedzmy, że też.
Pierwsze 5 minut było fantastycznie. Rozgrzewka poszła jak złoto.
Co robiłam przez następne 50 minut?
No cóż... próbowałam przetrwać :)
Łudziłam się jeszcze, że to tylko jednorazowy wyczyn, że syn powie, że to budowanie LEGO to nuda i nic się nie dzieje, no ale niestety...
Syn zachwycony jeszcze bardziej.
Ja nie mogę już pisać, bo mam zakwasy na palcach. I wszędzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz