niedziela, 19 kwietnia 2015

Spotkanie ze sztuką czyli ptak Wobo

Ponieważ dni już na tyle ciepłe, że trzeba powoli budzić się z zimowego smu ale jeszcze na tyle chłodne i nieprzewidywalne, że nie da się planować atrakcji w plenerze, postanowiliśmy wybrać się do Muzeum Sztuki Nowoczesnej na warsztaty dla dzieci.

Razerm z nami pojechał najlepszy kumpel Sebastiana - Marcel, z bratem Maciusiem :)

Co prawda warsztaty przeznaczone były dla nieco starszych dzieciaków, ale chłopcy poradzili sobie świetnie.

Przede wszystkim - cudownie było znów poobcować ze sztuką, bo szara codzienność raczej nie pozwala na takie luksusy :)

Po drugie - dzięki temu, że w muzeum nie poruszaliśmy się sami, ale zajęcia były prowadzone przez przecudne panie pracujące w galerii - było nam dane wystawę zrozumieć, polubić, a na końcu nawet wyrazić siebie poprzez prace plastyczne :)

Chłopcy dowiedzieli się więc, że wystawa RECTO/VERSO przedstawiała twórczość Andrzeja Wróblewskiego, że tworzył on sztukę figuratywną i abstrakcyjną, w jakich czasach tworzył, skąd brały się inspiracje jego twórczości i jaki wpływ na jego sztukę miały czasy, w których żył i tworzył.
oraz, że dwustronne obrazy i prace na papierze są materialnym znakiem jego rozdarcia pomiędzy politycznym zaangażowaniem a artystycznym eksperymentem

Jak na dwóch prawie 6-latków i jednego 3-latka, to chyba całkiem sporo :)




Na koniec dzieciaki mogły zmierzyć się z artystą, tworząc swoje dzieła, według haseł, które zostały przez nich wylosowane.

Chłopcy postanowili stworzyć dzieło wspólne.
Tworzyć można było z wielu różnych materiałów - papieru, tkaniny, metalu, wełny, włóczki, tasiemek, nawet łupinek po orzechach.


 I tak powstała praca przedstawiająca ptaka Wobo pośród planet, gwiazd i drogi mlecznej, do którego leci drugi ptak Wobo - kobieta ze złotą torebką.
Nad nimi leci jeszcze jeden Wobo, mężczyzna, ale też z torebką :)
A obok niebo.


Zapraszamy do podziwiania i własych interpretacji, ciekawi jesteśmy, czy odgadniecie wszystkie elementy składowe dzieła Sebastiana, Marcela i Maciusia.

A my mamy jeszcze jedno ulubione miejsce na mapie Warszawy.
I parę nowych słówek w słowniku sześcio i trzylatków :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz