Ci, którzy czytająnaszego bloga, a Ci, którzy nie czytają zaraz się dowiedzą, że jednym z moich ulubionych miejsc na ziemi jest Centrum Zdrowia Dziecka.
Jedyne, co mi się kojarzy z tą nazwą, gdy myślę o powyższej instytucji to to, że trzeba mieć końskie zdrowie, aby się tam leczyć.
Dlatego pełna wiary i optymizmu udałam się z Sebastianem na zaplanowaną pół roku temu (!) wizytę w poradni gastroenterologicznej.
Tym razem jednak - ku mojemu zdziwieniu - było bardzo miło :)
Co prawda nie uzyskaliśmy żadnej konkretnej pomocy poza zapisaniem się do porasni żywienia (na luty 2015 ;), ale za to uwineliśmy się w 2,5 godziny, co uważam za osobisty rekord pobytu w CZD, wszyscy byli bardzo mili i obyło się bez pobierania krwi, czyli wyszliśmy w dobrych humorach :)
Ponieważjakimś dziwnym trafem, za kazdym razem gdy udaję się do CZD jak i w drodze powrotnej, mój GPS odmawia współpracy, wracając do domu zawsze jadę"na oko" i za każdym razem wyjeżdżam w innym miejscu Warszawy.
Tym razem cudownym zrządzeniem losu wyjechaliśmy przy Centrum Nauki Kopernik.
Skoro tak wyszło, postanowiliśmy się zatrzymać i skorzystać z pięknej pogody i pięknych humoróws i udaliśmy się z Sebkiem na spacer po dachu Kopernika.
Oto dowód - zdjęcie artystyczne pt. "Sebastian. Juki. Narodowy".
Jeszcze kilka takich wqypadów i okaże się, że lubię CZD ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz