Udało się :)
Byliśmy na Kocie w butach w Sali Kongresowej.
Na przedstawienie zabraliśmy Marcela, kolegę z grupy Sebastiana, który niedługo będzie miał urodziny.
Ponieważ to pierwszy mój w życiu wyjazd z kolegą Seastiana, byłam bardzo zestresowana, na szczęście wszystko udało się świetnie :)
Marcel, w przeciwieństwie do mojego szanownego syna, uwielbia jeść, dzięki temu już w samochodzie chłopcy zjedli tyle, ile Sebastian je zwykle przez cały dzień :)
Gdy tylko chłopcy wysiedli z samochodu, lekko spanikowałam, a to za sprawą najwspanialszej budowli Stolicy, czyli uwielbianego przez nas Pałacu Kultury i Nauki.
Miasto na szerokich na 30 metrów schodach nie jest chyba w stanie wygospodarować 2 m na podjazd dla wózków, w związku z tym z Marcelem za rękę i Sebastianem na wózku chodziliśmy wokół Pałacu Kultury szukając jakiegoś sensownego wjazdu.
Mega pomocni panowie ochroniarze oraz inni pracownicy etatowi raczej nie wyrażali wielkiego zainteresowania naszym tematem, ograniczając się do poinformowania nas, że windy nie ma, podjazdu nie ma i są tylko schody. Tyle tylko, że to jakby już zauważyliśmy sami.
Skończyło się na łapance nieznajomych panów i proszeniu ich o pomoc we wniesieniu Sebastiana na górę.
Na szczęście samo przedstawienie było mega wspaniałe!
Chłopcy byli zachwyceni, naprawdę przecudowny spektakl, z prawdziwą orkiestrą, na wielkiej scenie, no po prostu cudne!
Próbowałam zrobić im zdjęcie, niestety chłopcy przemieszczali się z prędkością, z którą nie poradził sobie aparat w moim telefonie, zamieszczam więc to, co mam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz