środa, 19 grudnia 2012

List do Mikołaja

Fajne jest to, jak dzieci odbierają świat.
Wczoraj pisaliśmy list do Mikołaja, to znaczy ja pisałam Sebuś dyktował.
Początkowo plan był taki, żeby list zaadresować i wysłać na poczcie, ale że jakoś nam ostatnio na pocztę nie po drodze, stwierdziłam, że list należy położyć na parapecie i przyfruną po niego elfy.

Kiedy po sekundzie id momentu położenia listu okazało się, że już nie ma go na parapecie, Sebastian mega podekscytowany krzyczał
"taaak, zabrały go elfy" 

Następnie cała rodzina razem i osobno musiała zagladać na parapet i ZOBACZYĆ, że listu NAPRAWDĘ tam nie ma.

A w nocy Sebastian krzyczał przez sen "Chodź tu elfie, no chodź elfiku, EJ, ELFISZONIE!"

Szkoda, że kiedyś u każdego następuje zderzenie z brutalną rzeczywistością...
Obawiam się, że w przypadku mega wrażliwego Sebastiana ta rzeczywistość może być ciężko znośna.

2 komentarze:

  1. W dzieciństwie także pisaliśmy listy do Świętego Mikołaja, a następnie umieszczaliśmy je na parapecie. Miał je stamtąd zabrać sam Mikołaj (u nas zwany Gwiazdorem). Przez wiele lat był to obowiązkowy punkt przygotowań do Świąt, który nadawał im swoistej magii... Pewnego roku "Mikołaj" nie zdążył zabrać listu z parapetu- porwał go wiatr. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że następnego dnia znalazłam list w ogrodzie przed domem. Czar prysł, nastąpiło brutalne zderzenie z rzeczywistością- do dnia dzisiejszego pamiętam to, co wtedy czułam... ;)

    Sebastianku, życzę Ci, aby ten magiczny czas dzieciństwa i naiwnej (ale pięknej!) wiary w Świętego Mikołaja trwał jak najdłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kamila ja nie w temacie, ale pamietam że kiedyś pytałam, a ja dzis wpadłam na ogłoszenie o sprzedaży sanek, zobacz

    http://dzieciom.pl/ogloszenie/sprzedam-sanki

    OdpowiedzUsuń