czwartek, 27 grudnia 2012

I po świętach :)

Długo wyczekiwane święta dobiegły końca, a ja odtchnęłam z ulgą :)
Pierwszy raz od nie wiem jakiego czasu było miło, spokojnie i rodzinnie, czyli tak, jak powinno być, a jak u nas ostatnio rzadko bywało :)
Sebastian oczywiście się rozchorował, ale w sobotę dałam mu antybiotyk, więc w Wigilię już był w miarę nadający się do użytku :)

W związku z tym, że raczej atrakcje typu spacery odpadały z uwagi na kaszel i temperaturę, trzy dni spędziliśmy na jedzeniu, jedzeniu, jedzeniu i jedzeniu.
Acha, zapomniałam jeszcze o jedzeniu.
No a w wolnych chwilach pomiędzy jedzeniem a jedzeniem jedliśmy :)
To oczywiście nie dotyczyło Sebastiana, który przez całe święta zjadł trochę makaronu i czekoladę.

Nie muszę chyba wspominać, że główną atrakcją był Mikołaj, który przyniósł cały worek-a raczej trzy worki-prezentów.

Sebastian był tak przejęty, że aż piał z zachwytu, śpiewał Mikołajowi kolędy i co chwila obiecywał, że na pewno będzie grzeczny (chociaż jakoś nie zauważyłam wielkich zmian...)

Co prawda już po rozdaniu prezentów Sebuś stwierził, że Mikołaj był ":jakiś sztuczny", ale chyba jeszcze w tym roku udało się go przekonać, że jedak był prawdziwy.

A dziś powrót do rzeczywistości, czyli my z Michałem do pracy, a Sebuś tradycyjnie został z dziadkami i rozpracowywał nowe zabawki.

a mi chyba przytyy nawet palce u stóp :)

1 komentarz: