wtorek, 4 września 2012

Winda

Do budynku przedszkola prowadzą schody.
Dodatkowo jest również zamontowana winda dla niepełnosprawnych, zresztą korzystają z niej również wszystkie mamy z wózkami, rowerkami i innymi sprzętami niezbednymi przy małych dzieciach.

Ostatnio winda zaczęła trochę szwankować.
A mianowicie jeśli wsiadamy na górze, a na dole drzwi nie są do końca domknięte, po zjechaniu winda się nie otworzy.
Analogicznie w górę.
No i oczywiście problem polega na tym, że drzwi przestały się domykać.
W związku z tym już kilka razy zdarzało się tak, że zjeżdżaliśmy z Sebastianem na dół, drzwi nie dawały się otworzyć, więc jechaliśmy z powrotem na górę no i te górne też już były niedomknięte bo jak wsiadaliśmy to się nie domknęły, więc znowu na dół i czekaliśmy aż nas ktoś otworzy.... Uff.

Oczywiście juz kilka razy dzwoniłam do konserwatora no ale to pomaga na 1-2 dni.
Całe przedszkole przenosi się za tydzień do innego budynku, więc postanowiłam ten tydzień przeczekać.

Wczoraj Sebastian wpadł na genialny pomysł.
Powiedział, że sam chce zjechać windą. Dźwig jest cały oszklony i cały czas widac co się dzieje w środku, więc się zgodziłam. Ja zeszłam schodami i na dole domknęłam dzwi no i bez problemu otworzyłam Sebastiana.


Dziś postanowiłam powtórzyć ten wspaniały sposób pokonywania windy no i utknęłam pod przedszkolem na jakieś pół godziny.
Nie, winda się nie zacięła, nic z tych rzeczy.

To tylko zaciął się mój syn.

Wsiadł do windy, ja zeszłam na dół.
Porosiłam, żeby zechał, ale oczywiście on był dalej na górze i machał do mnie śmiejąc się w niebogłosy.
Jest to winda-dźwig, z gatunku tych, których przycisk trzeba trzymać cały czas żeby jechała.
Kiedy próbowalam zciągnąć windę na dół, Sebastian wciskał w środku przycisk do góry no i okazało się, że guzik wewnętrzny jest ważniejszy od zewnętrznego i syn mój ponownie jechal w górę.

Oczywiście jak tylko weszłam po schodach w górę, Sebastian natychmiast zjechał w dół :)
No i tak w kółko.

Uratowała nas ciocia Karolina, która szła z przedszkola do domu. Weszła do Sebastiana na górze i razem zjechali, a ja ich otworzyłam.

Ciekawe, jak jutro wydostaniemy się z przedszkola ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz