Technikę małych kroków, której uczą się zdeterminowani na sukces wszyscy uczestnicy kursów negocjacji, integracji interpersonalnej i innych tego typu mądrych kierunków, mój syn wyssał chyba z mlekiem matki :)
Bez najmniejszego wysiłku osiąga wszystko to, co chce, a osoba poddawana jego zabiegom orientuje się, kiedy jest już zwykle za późno na reakcję :)
Sebastian: Babciu Lidziu, podaj mi tą oranżadę z wózka.
Babcia Lidzia: Nie Sebuś, oranżada jest niezdrowa, choć zobacz jakie tam ładne krzaczki. O, a może pobawimy się w piachu?
(bawią się w piachu)
Mija 5 minut.
Sebuś: Babciu Lidziu weź mnie na ręce (babcia bierze)
Babciu Lidziu chdźmy tam (tam idą)
Babciu Lidziu chcę postać przy wózku (stoją przy wózku)
Babciu Lidziu, weź mnie na ręce (Babcia bierze)
Babciu Lidziu, chcę poskakać ( babcia podrzuca Sebastiana)
Babciu Lidziu, chciałbym poskakać ale niżej
(babcia Lidzia podrzuca niżej, a Sebastian łapie w locie butelkę z oranżadą)
No to się napiję, mówi Sebuś z uśmiechem a Babcia jest wyprowadzona w pole :)
Ale tylko trochę, mówi babcia Lidzia wykiwana przed momentem.
Nie, jest gorąco, jak jest gorąco to trzeba dużo pić, mówi Sebuś wypijacąc do końca oranżadę. Oczywiście powiedział dokładnie to, co za każdym razem mówi do niego Babcia Lidzia, podając mu do picia wodę :)
No może jeszcze powinnam dodać, że akurat babcia Lidzia jest chyba ostatnią osobą, która z własnej woli podałaby Sebastankowi chociaż kropelkę oranżady :)
Uważam że z techniki małych kroków należy się 5 :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz