Sebastian podekscytowany, przejęty, szykował się na ten dzień i nie mógł doczekać się, kiedy, no kiedy wreszcie przestąpi próg swojej szkoły.
Nareszcie!
Wczoraj oficjalnie poszerzył grono drugoklasistów.
W środowy wieczór oraz czwartkowy poranek spędził przed lustrem w sumie dobrą godzinę, przymierzając kolejne koszule, krawaty i buty.
Po oficjalnym rozpoczęciu roku szkolnego chętni mogli pozostać w szkole na świetlicy.
nie muszę chyba wspominać, że Sebastian chętny oczywiście był :)
Dzięki temu mogłam całkowicie skupić się na przejmowaniu młodszą latoroślą, a raczej na przeżywaniu jej pierwszego dnia w przedszkolu.
Niby człowiek już to przeżył niby wie, że miliony dzieci przed nami i po nas chodziły i do przedszkoli chodzić będą, ale jakoś dziwnym trafem ta wiedza absolutnie nie pomaga, kiedy widzimy naszą malutką, najśliczniejsza i najmądrzejszą istotkę znikającą na przedszkolnym korytarzu...
Oczywiście jak zwykle okazało się, że najbardziej 1 września przeżywa matka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz