poniedziałek, 23 listopada 2015

Dzień jak (nie)co dzień

Dziś poniedziałek, więc pędzę do pracy, potem szybko do szkoły odebrać Sebastiana, potem obiad i od razu ćwiczenia Sebastiana...
zaraz, zaraz.....

Otóż NIE ! :)

Dziś nie muszę pędzić do szkoły, nie muszę czekać w szatni pół godziny z żołądkiem przylepionym do kręgosłupa bo w pracy jak zwykle nie było kiedy zjeść obiadu...

A to dlatego, że Sebastian wyjechał dziś sobie na 3-dniową wycieczkę - na spartakiadę z Fundacją Aktywnej Rehabilitacji :)

Początkowo dostaliśmy informację, że możemy jechać na spartakiadę, ale tym razem wyjazd jest z opiekunem, co niestety w obecnej chwili jest dla nas nieosiągalne.
No ale kochani instruktorzy FAR wspaniałomyślnie podjęli się opieki nad Sebkiem :)

Syn po wielu godzinach namysłu i stoczeniu wewnętrznej walki ze sobą samym zgodził się na kolejny wyjazd bez mamy, z czego jestem dumna :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz