wtorek, 28 sierpnia 2012

Punkt widzenia

Punkt widzenia zazwyczaj zmienia się od punktu siedzenia.
Kiedyś, dawno, dawno temu, kiedy nie miałam zielonego pojęcia, że na świecie może istnieć coś tak nieprawdopodobnego jak Rdzeniowy Zanik Mięśni, założyłam Sebastianowi konto, na które co miesiąc wpłacałam 100 PLN.

Tak sobie marzyłam, że jak dorośnie to mu tą całą uzbieraną kasę uroczyście wręczę na zagraniczne studia, na podróż dookoła świata, na cokolwiek bedzie chciał...

Teraz punkt widzenia trochę mi się zmienił.
Po pierwsze pewnie w najbliższej przyszłości będę musiała moje wspaniałe konto zlikwidować i przeznaczyć te pieniądze na wózek elektryczny (a raczej na jakąś 1/10 wózka), lub inne bardziej przyziemne sprzęty typu ratujące zdrowie.

Po drugie nawet jeśli jakimś cudem nie będę musiała jednak tego zrobić, raczej nie będą one przeznaczone na to, co sobie kiedyś patrząc na małego ślicznego mini człowieczka wyobrażałam, gdyż większość z tych kiedyś marzonych przeze mnie rzeczy będzie dla niego po prostu nieosiągalnych. Chociaż by bardzo chciał i chociaż by nawet wystarczyło z tego mojego konta.

Pewnie wystarczy tylko zmienić marzenia.
Albo aż zmienić marzenia.
Tylko na jakie?

Ciekawe, czemu niektórzy ludzie mogą marzyć o wszystkim, co chcą w życiu zrobić, a inni po prostu o życiu.
Wiem, wiem, to pytanie z gruntu bez sensu, zresztą odpowiedź jakby nic tu nie zmienia...



2 komentarze:

  1. Myślę, że Sebastian będzie miał swoje własne marzenia które jako marzenia będą kiedyś w przyszłości dopasowane do jego możliwości.

    (Oddzielam to od marzeń typu zostania kosmonautą, bo takie ma większość chłopców w jego wieku.)

    To z czym Ty Kamila musisz sobie poradzić (i nie tylko ty) to z nową sytuacją i przywróceniem wiary, w to, że nawet i przy SMA da się realizować pewne niedasie.

    Inaczej oszalejesz. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że każdy z nas ma marzenia i cele, których nie może zrealizować z różnych, często niezależnych od niego przyczyn, nawet jeśli jest całkowicie zdrowy.
    Tylko kiedy ktoś jest chory, tak jakby automatycznie ma się pretensje o to, że "gdyby tylko nie był chory...", chociaż to wcale nie takie pewne, że gdyby nie był chory to by mógł :)
    Z nową sytuacją staram się radzić sobie jak mogę i na tą chwilę Sebastian jest mega szczęśliwym dzieckiem i mam nadzieję, że tak zostanie. Przynajmniej ja zrobię wszystko, żeby mu to umożliwić.

    Tylko czasami po prostu mnie to wkurza, że głupie 4 schodki to dla innych niezła okazja do poskakania, a dla nas problem logistyczny... Ale na codzień staramy się odniedasiowywać się ile wlezie.

    OdpowiedzUsuń