poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Przystanek Woodstock

Przepraszamy za kolejną ciszę w eterze, ale jednak zdecydowaliśmy się pojechać na Przystanek Woodstock, w zwiazku z powyższym znów parę dni nas nie było.

Generalnie Woodstock jak to Woodstock - totalna regeneracja sił i pozytywnej energii, czyli dokładnie to, czego nam było trzeba.

Tym razem mieliśmy jednak luksusy - mieszkaliśmy w wiosce motocyklowej organizowanej przez klub Boanerges. Do dyspozycji mieliśmy więc do oporu kawke i herbatkę oraz zupe no i przede wszystkim toalety i krany bez kilometrwoych kolejek i w stanie nadającym się do użycia.
Ceniliśmy sobie zwłaszcza poranne kawy i zupki ;)

Już dawno nie czułam się tak pozytywnie naładowana i gotowa do działania.
Oczywiście na festiwalu, bo dzisiaj w zderzeniu z rzeczywistością było trochę gorzej ;)

No i oczywiście koncerty, czyli Machine Head, Luxtorpeda, Eris is My Homegirl, My Riot i parę innych mega pozytywnych wibracji.

A poniżej parę zdjęć dla tych co nie byli, a chcieliby być.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz