Jedziemy sobie oto samochodem w warszawskich korkach, kiedy nagle ni z gruszki ni z pietruszki Sebastian krzyczy do mnie "otwórz mi okno, otwórz mi okno".
Spanikowana, że jak to tradycyjnie bywa w przypadkach jazdy dłuższej niż 5 minut zaraz obiad znajdzie się z powrotem na kolanach szybko okno otwieram.
Wtedy Sebastian się wychyla i krzyczy do pani jadącej obok i z nudów palacej papierosa:
"Halo, halo proszę pani! Nie wolno palić w samochodzie! Niech pani wyrzuci tego papierosa!"
Ja umarłam, pani posikala się ze śmiechu i grzecznie papierosa wyrzuciła, a Sebastian kontynułował jazdę tłumacząc mi do końca podróży, że "jak ona mogła tak palić skoro palić nie wolno".
A panią w czerwonym samochodzie pozdrawiamy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz